Dom nad morzem w zamian za mieszkanie u krewnego

  • Cześć, Ludo! Jak się masz? — W słuchawce rozległ się natchniony głos Walentyny. Była kuzynką Ludmiły Pietrowny.
  • Cześć, Val. Wszystko w porządku. Jak się czujesz? Jesteś chora?

„To się zdarza na wiele sposobów” – uśmiechnęła się kobieta. „Kiedy przechodzisz na emeryturę, zaczynasz chorować dwa razy częściej. Albo wiek daje ci się we znaki, albo masz więcej czasu na zachorowanie”.

– Tak, to prawda – zaśmiała się Ludmiła Pietrowna. – Dlatego nie spieszę się z wyjściem. Boję się, że jak będę siedzieć w domu, to będę chora od poniedziałku do niedzieli.

– I dobrze robisz! – Wala też się zaśmiała, ale po dwóch sekundach spoważniała. – Słuchaj, Lud, nie masz nic przeciwko, żebym przyjechała za dwa tygodnie? Zaczyna się tu robić strasznie ślisko. Nie znoszę deszczu i wiatru. Lepszy śnieg i mróz niż błoto pod nogami.

  • Oczywiście, nie mam nic przeciwko. Proszę, mieszkanie jest do pana dyspozycji.
  • Dziękuję, siostro! — ucieszyła się Wala.

Chociaż Ludmiła Pietrowna i Walentyna Wiktorowna były kuzynkami, utrzymywały ze sobą dość bliskie kontakty. Wala mieszkała w kurorcie, a Luda w chłodniejszym miejscu.

Starsza siostra spędziła całą wiosnę, lato i jesień w swojej ojczyźnie, a na zimę przeniosła się w bardziej surowe warunki. Walentyna nie lubiła nadmiernie mokrej pogody. Chciała zobaczyć zimę bardziej śnieżną i mroźną.

Za każdym razem, gdy kobieta przyjeżdżała w odwiedziny do kuzynki, mieszkała w pustym mieszkaniu. Było to bardzo wygodne. Walentyna nie musiała wydawać pieniędzy na wynajem mieszkania. Ponadto Ludmiła sama opłacała wszystkie rachunki za media.

„Mamo, dlaczego nie bierzesz od cioci Walii pieniędzy na pobyt?” – pytała za każdym razem córka Ludmiły Pietrowny.

  • Maszeńko, jak mogę wziąć pieniądze od krewnej? Ona nie jest mi obca.

– No to niech chociaż sama płaci za media. Niech płaci za prąd, wodę i ogrzewanie. Przecież przez zimę nie możemy wynająć mieszkania lokatorom.

„Nie mogę tego zrobić” – Ludmiła Pietrowna pokręciła głową. „Musisz pomagać swoim bliskim, a nie ich oszukiwać. A teraz, jeśli chcesz jechać nad morze, to gdzie się zatrzymasz? W hotelu, czy gdzie?”

– Tak, w hotelu jest lepiej niż u cioci Walii – prychnęła Maria. – Ona nie mieszka nad morzem. Po co mi takie wakacje, skoro muszę jechać autobusem nad morze?

– Och, córko – westchnęła Ludmiła Pietrowna. – Pieniądze nie są najważniejsze w życiu. Jeśli bliscy potrzebują pomocy, trzeba im pomóc, a nie stawiać warunki.

Masza od dzieciństwa słyszała od matki, że pieniądze nie są najważniejsze w życiu. Ale z jakiegoś powodu Ludmiła Pietrowna zawsze oszczędzała na wszystkim, a ich rodzinie stale brakowało właśnie tych pieniędzy.

Kiedy rodzice Ludy zmarli, zostawili jej swoje jednopokojowe mieszkanie na obrzeżach miasta. Początkowo kobieta chciała wynająć to mieszkanie, żeby mieć dodatkowe fundusze, ale nie miała na to czasu. Tego roku Wala po raz pierwszy przyjechała do niej na zimę. Poprosiła siostrę, żeby pozwoliła jej zamieszkać w pustym mieszkaniu.

  • Nie masz nic przeciwko? Nie będę tu długo. Tylko trzy miesiące. Wrócę do domu nad morze wiosną.

Ludmiła nie mogła odmówić Walentynie. Postanowiła wynająć mieszkanie po wyjeździe siostry. Ale przed wyjazdem Walia obiecała, że wróci tu z nadejściem kolejnego sezonu zimowego. Ostatecznie Ludmiła nigdy nie wynajmowała swojego mieszkania. Nie chciała za każdym razem szukać nowych lokatorów, a potem ich wyganiać, zanim siostra się pojawi.

Maszy ta sytuacja wcale się nie podobała. Za każdym razem próbowała namówić matkę, żeby wynajęła mieszkanie albo obciążyła kosztami ciocię Walię. Ale Ludmiła zbywała propozycje nastolatki. Opłacanie rachunków za dwa mieszkania było dla niej naprawdę trudne, ale nie chciała się kłócić z Walentyną.

Trwało to dokładnie cztery lata. Przez cały ten czas siostra Ludy przyjeżdżała do północnego miasta na zimę i nawet nie pomyślała o tym, żeby dać pieniądze swojej krewnej.

Ale pewnego dnia Masza zachorowała. Miała problemy z płucami i zalecono jej okresowe wyjazdy nad morze. Powiedziano jej, że kryształy soli mineralnych, którymi nasycone jest morskie powietrze, korzystnie wpływają na drogi oddechowe i ogólnie na ukrwienie. Kiedy Ludmiła Pietrowna o tym usłyszała, natychmiast postanowiła wysłać córkę nad morze na lato. Kobieta zadzwoniła do siostry i poprosiła ją o pomoc.

  • Czy Maszeńka może zostać z wami do jesieni? Lekarze tak mnie przestraszyli. Mówili, że jeśli teraz nie zadbamy o jej zdrowie, będzie tylko gorzej.
  • Jasne, Ludoczko! Niech przyjeżdża! Mamy tu nie tylko czyste powietrze, ale i wiele innych pożytecznych rzeczy.

„Dziękuję, Walu” – Luda była wzruszona.

Masza mieszkała w kurorcie przez trzy miesiące. Początkowo nie bardzo chciała mieszkać pod jednym dachem z ciocią Walią, ale stopniowo się do tego przyzwyczaiła. Podobały jej się wakacje na południu. Dziewczyna poznała nowych przyjaciół, a nawet trochę zarobiła, dostając pracę kelnerki w kawiarni nad morzem. Jednak bliżej września Maria pożegnała się z przyjaciółmi i wróciła do rodzinnego miasta.

– Córeczko, tak bardzo za tobą tęskniłam! – Spotkawszy Maszę na stacji, jej matka natychmiast rzuciła się, by ją przytulić. – Jak pięknie ci poszło! Tak właśnie morze i południowe słońce działają na człowieka.

Dziewczyna bardzo lubiła spędzać czas w tym kurorcie, ale nie chciała tam mieszkać. Marii nie podobały się wysokie ceny i tłumy turystów, którzy przyjeżdżali tam na wakacje każdego lata.

  • Jak ci się podobało? Podobało ci się? Może pojedziesz tam znowu w przyszłym roku? Pójdziesz na studia. Będziesz się tam uczyć – zapytała matka córkę w drodze do domu.

„Zdecydowanie tam nie pojadę” – Masza pokręciła głową. „Nie zauważyłam tam żadnych interesujących uniwersytetów i nie chcę tam jechać dla słońca i morza. Jeśli będę miała okazję, pojadę tam po prostu odpocząć. Opalać się i oddychać słonym powietrzem”.

Jednak te plany nie miały się ziścić. Trzy dni po powrocie Maszy do rodzinnego miasta Ludmiła niespodziewanie otrzymała SMS-a od Walentyny. Nie był to zwykły SMS, a jakiś załączony plik. Ludmiła go pobrała i otworzyła.

  • Co to jest, córko? Rozumiesz coś? — zapytała matka, pokazując Maszy SMS-a.

Dziewczynce zajęło chwilę, zanim zrozumiała, co się dzieje. Spojrzała na matkę zszokowana i powiedziała:

– To jest rachunek. Podobno ciocia Wala ci go wręczyła za mój pobyt u niej.

  • Co masz na myśli? — Oczy Ludy rozszerzyły się. — Za co? Sam wysłałem ci pieniądze na jedzenie, ubrania i rozrywkę. Za co jest rachunek?

– No cóż, sama popatrz – uśmiechnęła się Masza i wskazała palcem na listę. W aktach były wyszczególnione wszystkie wydatki Walentyny Wiktorownej: od papieru toaletowego i mydła, po wodę i prąd. – A ty mówisz, że krewni potrzebują pomocy. To jest prawdziwy stosunek twojej siostry do ciebie.

„To niemożliwe!” – zmarszczyła brwi kobieta. „Walia chyba żartowała. Zadzwonię do niej teraz i dowiem się wszystkiego”.

Ludmiła Pietrowna miała nadzieję, że kiedy porozmawia z siostrą, ta powie, że to był głupi żart. Ale wszystko okazało się o wiele smutniejsze.

  • A co ty sobie myślałaś?! — Walentyna była zaskoczona, gdy krewny zapytał ją o rachunek. — Masza mieszkała ze mną przez trzy miesiące. Zużywała i wodę, i prąd. Kto powinien za to wszystko zapłacić? Ja?
  • Val, nie mogła wydać aż tyle! To całkiem spora suma.

– Jasne, nie jest mała. Widziałaś nasze stawki? Och, Ludo, wszystko teraz kosztuje. Jeśli nie masz tyle pieniędzy na raz, możesz zapłacić ratami. Tak będzie jeszcze lepiej.

„Dobrze, będę oddawać po trochu” – mruknęła Ludmiła z rozczarowaniem. Nie kłóciła się z krewną. Jej siostra postanowiła, że na pewno odda pieniądze Walentynie, mimo że nie miała na to ochoty.

Kiedy Masza dowiedziała się o rozmowie swojej matki z ciocią Walią, wpadła we wściekłość.

  • Nic jej nie dawaj, słyszysz?! Co to jest? Przecież skoro mieszka u nas trzy miesiące i za nic nie płaci, to jasne. A skoro z nią mieszkałam, to powinniśmy byli zostać!
  • Wszystko rozumiem, córko, ale inaczej nie mogę. Lepiej oddam pieniądze cioci Walii, bo inaczej narobi takiego hałasu, że cała nasza rodzina się o tym dowie.

Choć Masza próbowała przekonać matkę, ta wciąż jej nie słuchała. Jednak ta historia czegoś nauczyła Ludmiłę Pietrownę. Kobieta zaczęła rzadziej kontaktować się z siostrą i nie było mowy o jej ponownym przyjeździe do miasta na zimę.

Kiedy Walentyna ponownie zwróciła się do krewnych z prośbą o zapewnienie jej mieszkania, Luda odpowiedziała, że nie może tego zrobić.

  • Nie możesz? Dlaczego? — zdziwiła się Walia.

— Wynająłem mieszkanie lokatorom. Zapłacili za pół roku z góry, więc nie mam prawa ich eksmitować.

  • Ale dlaczego to zrobiłeś? — zawołała kobieta niezadowolona. — Wiedziałeś, że jeżdżę tam co roku!
  • Wiedziałem, ale skąd, twoim zdaniem, miałem wziąć pieniądze na rachunek, który mi wysłałeś? Więc wynająłem mieszkanie, żeby ci zapłacić.

Po tej rozmowie Wala obraziła się i przestała nazywać swoją młodszą siostrą. Ale Luda nawet się z tego ucieszyła. W końcu opadły jej łuski z oczu. Zrozumiała, co Masza jej przez cały czas powtarzała. Oczywiście, krewni potrzebują pomocy, ale jeśli stają się bezczelni i siedzą ci na karku, to lepiej się ich szybko pozbyć. Nie ma sensu podawać ręki komuś, kto pluje ci w duszę.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *