„Zainstalowałam kamerę w naszym domu nad morzem. Chciałam zrozumieć, dlaczego twoi krewni chcieli tam pojechać!” – powiedziała żona.

– Och, jaka szkoda, że ​​wakacje nad morzem się skończyły! – Angela westchnęła smutno. – Jeszcze wczoraj wygrzewałam się na słońcu w Marmaris, pływałam w ciepłym morzu i podziwiałam zachód słońca w moim przytulnym domku. A dziś to już koniec! Siedzę w Moskwie i szykuję się do jutrzejszej pracy. Brrr! Czemu życie jest takie niesprawiedliwe?

– Przypomnę ci – zaśmiał się mąż. – Kupiłaś ten przytulny dom za pieniądze, które zarobiłaś w pracy, której nie lubiłaś. I nie dali ci darmowych biletów lotniczych. Ciesz się więc jutrem!

„Pavel, przestań się droczyć!” – powiedziała kapryśnie jego żona, rzucając w niego poduszką z sofy. „Lepiej posłuchaj. Proponuję, żebyśmy kupili dziesięć takich domków i się stąd wynieśli”.

  • Angelique, nie popadajmy w fanatyzm ani nie szalejmy. Oszczędzaliśmy na ten dom przez dziesięć lat. I mieliśmy dużo szczęścia z tą umową. Ile żyć zajmie nam kupno tuzina?
  • Musimy pomyśleć, jak zarobić więcej. Ludzie potrafią, więc my też! — żona nie zamierzała rezygnować ze swoich planów.
  • Dobrze. Ale porozmawiajmy o tym później. Rozumiem, że jesteś emocjonalny, naładowany energią i aż ci się z uszu leci para. Proponuję, żebyśmy porozmawiali o tym za miesiąc. A teraz, czy możesz zrobić kawę? Z twoimi popisowymi kanapkami. Tego mi właśnie brakowało na wakacjach!

„Kto to, do cholery, jest?” – mruknął niezadowolony Paweł, gdy tylko usłyszał dzwonek do drzwi. „Jeszcze nawet nie dotarliśmy, a musimy powitać gości”.

Otworzywszy drzwi, mężczyzna zobaczył starszą siostrę i jej męża na progu. Kobieta uniosła rękę z ciastem i uśmiechnęła się słodko.

  • Nie spodziewałeś się nas, ale się pojawiliśmy. Chcesz herbaty?
  • Proszę! — Paweł wymusił uśmiech i poprowadził rodzinę do kuchni. — Angela właśnie parzy kawę. Jesteś w samą porę!
  • Synowo! Jaka jesteś opalona i piękna! Wakacje zdecydowanie dobrze ci zrobiły. I wyglądasz o pięć lat młodziej!

– Dziękuję, Swieto! – odpowiedziała z zadowoleniem szwagierka. – Właśnie to mówię Pawłowi. Czas opuścić Moskwę i pojechać gdzieś w ciepłe miejsce. Ale on się opiera!

– Chyba się przegrzał na słońcu. Nawet nie rozumie, co mówi! – zaśmiała się cała czwórka. – Dobra, bierzemy się za tort. Czy poświęciłam piętnaście minut na jego wybór na próżno?

  • O tak! Bardzo się starała! — zgodził się mąż Swietłany.

„Bo mam do ciebie małą prośbę!” – powiedziała niepewnie szwagierka, wybierając odpowiedni moment na rozpoczęcie ważnej rozmowy. „Dla ciebie to oczywiście drobiazgi, ale temat jest delikatny”.

  • Siostro, nie ma co się rozwodzić. Weź kęs ciasta, napij się kawy i powiedz, co chciałaś. Lubię bezpośrednią komunikację.

— Wiesz, że Andriej i ja pracujemy zdalnie. Mamy możliwość swobodnego przemieszczania się. Pomyśleliśmy o tym i zdecydowaliśmy, że chcemy pojechać do Turcji na trzy miesiące na stałe. Teraz jest lato. Świetny czas na podróżowanie.

„Gratulacje!” – zażartował Paweł, nie rozumiejąc. „Jeśli potrzebujesz naszej aprobaty, nie mamy nic przeciwko”.

  • Potrzebujemy twojego małego domku nad morzem! — odpowiedziała Swietłana z uśmiechem. — Chcieliśmy cię prosić, żebyś przez cały ten czas mieszkał w Marmarisie.

Prawe oko Pawła zaczęło drgać z powodu bezczelności krewnych. Spojrzał na żonę. Angela również wyglądała na zdezorientowaną i nie wiedziała, co odpowiedzieć.

– Nie zrozum mnie źle. Nie robimy tego za darmo. Nie potrzebujemy nic za darmo! Rozumiemy, że ty też zapłaciłeś.

  • Chcesz wynająć dom? — Paweł wyrzucił z siebie napięcie. Jego siostra okazała się nie być bezczelnym pasożytem, ​​co bardzo go ucieszyło.
  • Dokładnie! Na trzy miesiące! I tak już nie pojedziesz nad morze. Rozumiem, że dom będzie pusty.
  • Tak, masz rację. Nikt tam teraz nie mieszka – Angela spojrzała pytająco na męża.

– Zgodzimy się pod jednym warunkiem! – odpowiedział pewnie Paweł. – Jeśli obiecasz, że utrzymasz dom w czystości i porządku. Liczymy na twoją przyzwoitość. Gdyby to byli obcy ludzie, odmówiłbym w stu procentach. Ale wierzę ci. Poza tym dodatkowe pieniądze nigdy nie są złe. Nam też wyjdą na dobre.

  • Hurra! Świetnie! — Swietłana podskoczyła z radości. — Teraz wrócę też jako tabliczka czekolady!
  • Siostro! Nie daj się poślizgnąć na zakrętach. Obiecałaś! Dotrzymaj słowa!

Paweł z radością planował, na co wydać pieniądze, które „spadły mu z nieba”. Angelika była zachwycona, ale postanowiła działać ostrożniej.

Następnego dnia zadzwoniła do swojego rosyjskiego sąsiada, którego poznała podczas wakacji nad morzem.

  • Cześć Oleńko!
  • Och, moja droga! Cieszę się, że się odezwałaś! — obsypała ją pozdrowieniami nowa znajoma.
  • To wzajemne! Olu, może to zabrzmieć dziwnie, ale mam do ciebie ciekawą prośbę.
  • W Marmaris wszystko wydaje się niejasne. Więc bądź dzielny. Słucham cię.
  • Zostawiłem ci klucze do domu. Na wszelki wypadek. Będą ci teraz potrzebne.
  • I?

— Muszę zainstalować w domu system monitoringu. Ale w taki sposób, żeby ani jeden komar nie mógł tam wejść.

  • Nikt nie powinien się domyślić, że ktoś go obserwuje. Mam rację?
  • Dokładnie! Brawo! Zapłacę za instalację, sam system i twoją pracę.

— Czy wprowadzasz kogoś do domu?

— Krewni mojego męża. To dobrzy ludzie, ale mam wątpliwości. Generalnie wolę dmuchać na zimne.

  • Rozumiem. Zrobię wszystko na najwyższym poziomie!

Minął miesiąc. Swietłana i jej mąż nie dzwonili i nie pisali.

  • Podobno naprawdę poszli na całość w tym ośrodku! — zaśmiał się Paweł. — Chociaż co nas to obchodzi! Przysłali pieniądze za drugi miesiąc czynszu i to jest super.

– Nie sądzę! Musimy być świadomi tego, co dzieje się w naszym domu. Zwłaszcza w ośrodku wypoczynkowym. Sam wiesz, że czasami ludzie szaleją i robią rzeczy, których byś się po nich nie spodziewał.

  • Jest w tym prawda, ale nie podniecajmy się za bardzo. Siostra dała słowo.
  • Gdyby tylko można było zaufać twojej siostrze! Ale ona jest tą osobą…
  • Wcale ci się to nie podoba! — przerwał Paweł żonie. — Od razu pomyślałeś, że chcą za darmo. Byłeś niezadowolony. Zapłacili ci. Teraz czepiasz się, że są jakieś problemy. Boże! Nie masz spokoju! Przestań, dobrze?
  • Dobrze, nie będę już nic więcej mówił o twoich krewnych!
  • Czasami wydaje mi się, że im po prostu zazdrościsz. Żyją tak, jak zawsze chciałeś. Swobodnie poruszają się po świecie. To wstyd. Przyznaj się!

Paweł roześmiał się głośno, próbując obrócić rozmowę w żart.

– Może i tak. Nie wiem! – mruknęła niezadowolona Angela. – Czuję w sobie jakieś nieprzyjemne uczucie. Nie wiem, jak to nazwać. Niech to będzie zazdrość.

Żona wstała i szybko poszła do kuchni, nie chcąc już dłużej dyskutować na ten temat.


Angela zaczęła sprzątać, żeby jakoś odwrócić uwagę od niepokojących myśli. Głośny dźwięk telefonu przerwał przedłużającą się ciszę.

  • Jeśli myślisz, że o tobie zapomniałam, to się mylę! — po drugiej stronie słuchawki rozległ się znajomy głos Olgi. — Twoi krewni codziennie przypominają mi o szerokiej rosyjskiej duszy.
  • Jakże się cieszę, że się odezwałaś! — krzyknęła Angela. — Właśnie tego potrzebowałam. Automatycznie zmieniasz nastrój o sto osiemdziesiąt stopni, i to na lepsze. Podoba mi się!

Kobiety śmiały się zadowoleni.

  • Jak tam w Marmaris? Jaka pogoda?
  • Zdecydowanie. Bardzo za tobą tęsknię. Tęsknię!
  • I nie udało ci się zaprzyjaźnić ze Svetką? — zapytała zaskoczona Angela. — Jest taka towarzyska, szybka. Myślałam, że znajdziecie wspólny język już pierwszego dnia.

– Nie wiem, która z nich to Swietka, ale twoi krewni zmieniają się tak często, że nie mam czasu, żeby zapamiętać ich twarze, a co dopiero imiona. Przynajmniej mnie ostrzegłeś, że będzie ich dużo.

„Nie rozumiem…” dziewczyna uniosła brwi ze zdziwienia. „Gdzie i kogo jest ich tak dużo?”

  • Anżelka, nie krępuj się! Mówię o twoich bliskich. Co tydzień przychodzą inni. Wybacz, ale nie mam czasu ich poznać. Uważam, że to fajni ludzie, ale taka liczba to już przesada!

– Czekaj, czekaj! – przerwała jej przyjaciółka Olgi, jąkając się. – Wyjaśnijmy sobie. Kto mieszka w moim domu?

  • Szczerze mówiąc, przerażasz mnie. Twoi krewni.
  • Ile ich jest?

— Nie mogę powiedzieć na pewno. Czasami przychodzą parami, czasami grupami. Ale nie sądzę, żebym zauważył więcej niż sześć osób naraz. Jakie jest pytanie? Czy mówisz, że nie znasz tych ludzi?

— Chcę zobaczyć nagranie z kamery. Olka, jak dobrze, że je zainstalowaliśmy! Czułam, że coś jest nie tak! Moja szwagierka nie mogła po prostu zaoferować pieniędzy za wynajem domu. Rozumiesz? Na pewno próbowałaby nas z tego oszukać!

  • Zrobię to dzisiaj! Czemu nie pomyślałem, żeby zadzwonić do ciebie wcześniej? Co za leniuch! Oglądałem to zdjęcie z pełnym przekonaniem, że jesteś szczęściarzem, urodzonym w dużej rodzinie. Jesteście tacy przyjacielscy, radośni, oferujecie sobie nawzajem swoje domy.

„Gdyby tylko!” odpowiedziała Angelica rozpaczliwie.

— Myślałem, że zainstalowałeś kamerę ze względu na tłum ludzi.

  • Olka, już nie mogę się doczekać nagrania!

Angelica zaparzyła ziołową herbatę, usiadła na kuchennej sofie i zamyśliła się.

Dlaczego to taki pech? Nigdy w życiu nie widziałam mojego ojca, mama zmarła bardzo wcześnie. Nie miałam rodzeństwa ani sióstr. Była tylko jedna nadzieja. Wyjść za mąż za mężczyznę z wieloma krewnymi. Pielęgnować rodzinne tradycje, chodzić razem na grille i wychowywać nowe pokolenie. Pomagać sobie nawzajem, być wsparciem i fundamentem.

Jednak tylko jedno z życzeń się spełniło. Krewni Pawła byli naprawdę wielcy, ale… wcale nie przyjaźni. Nawet rodzice nie darzyli młodej rodziny szczególną sympatią, spotykając się z nimi tylko kilka razy w roku.

Angelica już prawie pogodziła się z nieprzychylną opinią krewnych męża, gdy nagle spadła na nią nowa historia. Nie chciała wyciągać pochopnych wniosków. Musiała mieć pewność co do wszystkiego. Musiała tylko jeszcze chwilę poczekać.


„Twoja siostra jest oszustką!” – wieczorem żona powitała Pawła ogłuszającą prawdą.

  • Angelo, znowu to robisz? Nie róbmy tego dzisiaj. Jestem zmęczony, głowa mi pęka – odpowiedział mąż niezadowolony, zdejmując buty.
  • Zgłoszę ją na policję!
  • Rozumiem. Nie słyszysz mnie. Co się stało?

– Od samego początku nie wierzyłam Swiecie i zrobiłam coś nie tak. Zainstalowałam kamerę w naszym domu nad morzem. Chciałam zrozumieć, dlaczego twoi krewni poprosili o wyjazd! – powiedziała żona.

  • Co? Zupełnie oszalałeś? Jak to zrobiłeś?

– Zapytałem Olkę, z którą zaprzyjaźniłem się na wakacjach. Ale nie spiesz się z kłótnią. Okazało się, że nie na darmo!

„Mów!” powiedział ostrożnie Paweł.

  • Lepiej ci pokażę. Mam wszystkie nagrania! — Angelica podała mężowi telefon komórkowy, na który ściągnęła pliki.

Młoda para oglądała jeden film za drugim, nie wierząc własnym oczom. Siostra urządziła w swoim domu mini-hotel. Wynajęła go na dłuższy okres z dużym rabatem i zaczęła wynajmować pokoje turystom na doby.

– Nie spodziewałam się tego po twoich bliskich! – wyszeptała Angelika, zakrywając usta dłonią. – Zobacz, co robią z naszymi meblami, z naszymi rzeczami. Mam ochotę się rozpłakać, patrząc na ten cały koszmar, który się dzieje.

– Nie mogę uwierzyć, że moja siostra wpadła na coś takiego. Nie dość, że nas oszukała, to jeszcze zamieniła nasz dom w publiczną arterię komunikacyjną!

  • Musimy ją ukarać! Natychmiast zgłosimy sprawę na policję. To jest jawne naruszenie prawa. To oszustwo!

– Nie. Mają małe dzieci. Nie jesteśmy barbarzyńcami, żeby coś takiego robić. Tak, Swieta przesadziła, ale nie róbmy tego samego – Paweł błagalnie spojrzał na żonę.

  • Co proponujesz? Zostawić tak jak jest? Wielka sprawa! Niech zarabiają! Mają małe dzieci, potrzebują pieniędzy!
  • Angelo, za dwa dni lecimy do Marmaris. Wszystko załatwimy na miejscu. A teraz postaraj się uspokoić i zaakceptować sytuację taką, jaka jest.

  • Bracie! Proszę, posłuchaj mnie! — błagała Swietłana, gdy tylko zobaczyła Pawła na podwórku domu. — Ten pomysł przyszedł mi do głowy spontanicznie. Nie miałam zamiaru nikogo oszukiwać.
  • Posłuchaj mnie. Daję ci trzydzieści minut na opuszczenie tego miejsca. Razem z lokatorami. I nie obchodzi mnie, co im powiesz ani jak wyjaśnisz sytuację. Po drugie, zrekompensujesz szkody, które nam wyrządziłeś. Poważniejsze naprawy wykonasz na własny koszt. Po trzecie, nigdy więcej nie proś naszej rodziny o nic. Nie mam do czynienia z oszustami. I ogólnie staraj się pokazywać mi jak najmniej. To są warunki do życia w pokoju.

„Ale skąd wezmę pieniądze na remont?” – błagała Swietłana.

  • O to ci właśnie chodzi! — Paweł spojrzał z obrzydzeniem na siostrę. — Nic cię nie obchodzi, że zniszczyłaś relacje w rodzinie. Martwisz się tylko o pieniądze!
  • Nie o to mi chodziło…

– I tak zrobię! Zrobisz remont z pieniędzy, które zarobiłeś na naszej posesji. Zupełnie uczciwa historia. A jeśli ci się nie spodoba… to poszukamy rozwiązania na policji.


– Podziwiam cię! Wiesz? Nigdy bym nie wpadła na tak korzystne rozwiązanie tej sytuacji! – powiedziała z entuzjazmem Angela. – Poszłabym na policję i nic bym nie zdziałała. A ty naprawiłeś nasz dom! Jestem taka szczęśliwa!

„Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!” – odpowiedział zadowolony Paweł, przytulając żonę.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *