Anastazja zawsze wiedziała, że jej mąż jest bardzo przywiązany do matki. Wszystko było jasne jeszcze przed ślubem. Widziała, jak Aleksiej biegał na pierwsze wezwanie Niny Pietrown. Jak zawsze był gotów odłożyć swoje plany na bok dla jej próśb. Jak usprawiedliwiał każdą jej zachciankę i żądanie.
„Wychowywała mnie sama, Nastia” – powiedział Aleksiej z takim wyrazem twarzy, jakby to wyjaśniało wszystko na świecie.
Anastazja skinęła głową i próbowała zrozumieć. Naprawdę rozumiała. Rodzice Nastii żyli i mieli się dobrze. Mieszkali w sąsiednim mieście i nie ingerowali w życie córki. Dzwonili raz w tygodniu, pytali, jak się sprawy mają. Czasami przyjeżdżali w weekendy.
Pierwszy rok po ślubie minął dość spokojnie. Nina Pietrowna oczywiście nie przepuściła okazji, by podkreślić wyjątkowość relacji z synem.
„Leszeńka i ja zawsze byłyśmy razem wbrew całemu światu” – powiedziała znacząco teściowa, patrząc na Nastię. „Wychowywałam go sama. Robiłam dla niego wszystko”.
Anastazja uśmiechnęła się i nie sprzeciwiła. Wydawało się, że jeśli będzie cierpliwa, wszystko stopniowo się poprawi. Musiała tylko dać teściowej czas na oswojenie się z myślą, że jej syn ma teraz żonę.
Jednak czas mijał, a sytuacja tylko się pogarszała. Aleksiej kupił mamie drogie prezenty. Zapłacił za vouchery do sanatorium. Nowe meble. Remont kuchni. Najnowszy model pralki.
„Lesha, nie uważasz, że to za dużo?” – zapytała ostrożnie Nastya pewnego dnia, gdy jej mąż zamówił dla swojej mamy złote kolczyki z diamentami na urodziny.
„O czym ty mówisz?” Aleksiej był zaskoczony, patrząc na żonę tak, jakby powiedziała coś nieprzyzwoitego.
– No cóż, to bardzo drogie – zawahała się Nastia, dobierając słowa. – Jeszcze nie zapłaciliśmy w całości za samochód. A poza tym, czy twoja mama naprawdę potrzebuje takich ozdób?
Aleksiej zmarszczył brwi i odwrócił się.
„Nie rozumiesz” – rzucił przez ramię. „Mama pracowała dla mnie całe życie. Odmawiała sobie wszystkiego. Chcę tylko, żeby teraz niczego jej nie brakowało”.
„Rozumiem wszystko” – westchnęła Anastazja. „Ale może nie powinniśmy wydawać pieniędzy na rzeczy, których ona tak naprawdę nie potrzebuje? Planowaliśmy odłożyć pieniądze na mieszkanie”.
„Mama potrzebuje tych kolczyków” – warknął Aleksiej. „Zawsze marzyła o dobrej biżuterii, ale nigdy jej na nią nie było stać”.
Nastia przygryzła wargę i przestała się sprzeciwiać. Ale coś w niej pękło. Pękła niczym upuszczona filiżanka. Mała, niezauważalna na pierwszy rzut oka. Ale ta rysa groziła rozpadem ich małżeństwa.
Trwało to kilka miesięcy. Aleksiej pracował, dostawał dobrą pensję, ale większość pieniędzy szła na potrzeby Niny Pietrownnej. Nastia też pracowała, a jej pensja wystarczała na codzienne wydatki. Nie mogli jednak odłożyć pieniędzy na nic poważnego.
I wtedy stało się to, czego Anastazja obawiała się najbardziej. Pewnego wieczoru na kolację przyszła Nina Pietrowna. Siedziała przy stole, zaciskając usta i wyraźnie chciała coś powiedzieć.
- Mamo, wszystko w porządku? — Aleksiej od razu zauważył jej nastrój.
Nina Pietrowna westchnęła i zaczęła z daleka:
— Znów pękła nam rura w domu. Sąsiad z góry nas zalał. To już trzeci raz w tym roku! Cały sufit jest poplamiony. Tapeta odłazi.
„Może powinniśmy pozwać naszych sąsiadów?” – zasugerowała Nastya.
Teściowa spojrzała na nią z pogardą.
- A co z tymi sąsiadami… Cały budynek się wali. Winda nie działa od miesiąca. W wejściu śmierdzi kotami. Nie mogę tam dłużej mieszkać — szlochała Nina Pietrowna. — Lesza, potrzebuję nowego mieszkania. Nie mogę dłużej tkwić w tej norze.
Anastazja oczekiwała, że jej mąż przynajmniej się nad tym zastanowi. Że powie, że muszą to wspólnie omówić. Że przynajmniej spojrzy na żonę, zanim podejmie decyzję, która wpłynie na całe ich życie.
Ale Aleksiej po prostu skinął głową:
- Oczywiście, mamo. Coś wymyślimy.
Nastia siedziała w milczeniu, podczas gdy teściowa mówiła jej, jakiego mieszkania szuka. Dwupokojowego. W centrum. Z dobrym remontem. I koniecznie z balkonem.
.
„Lesha, czy ty rozumiesz, że nie stać nas na kupno mieszkania dla twojej mamy?” zapytała, starając się mówić spokojnie.
Aleksiej wzruszył ramionami:
- No to weźmy pożyczkę.
- Pożyczkę? — Nastia chciała się roześmiać, ale zrozumiała, że jej mąż nie żartuje. — Mówisz poważnie?
- Co w tym złego? Ludzie ciągle biorą kredyty. Spłacimy je za kilka lat.
- Lesza, ale mieliśmy własne plany. Chcieliśmy kupić własne mieszkanie, pamiętasz? — Nastia spojrzała na męża, mając nadzieję, że zobaczy w nim choć odrobinę zrozumienia. — Mieliśmy mieć dzieci.
„Jeszcze będziemy mieli czas” – Aleksiej machnął ręką. „Mama nie może się doczekać. To dla niej trudne”.
Nastya mimowolnie podniosła głos. Ale nic nie mogła na to poradzić:
- A co ze mną? Nie jest mi ciężko? Chciałam, żebyśmy mieli własną rodzinę. Własny dom. A ty ciągle myślisz tylko o mamie.
- Jesteś samolubna, Nastia. Moja matka nie jest już młodą kobietą. Zasługuje na dobre życie.
„A ja na to nie zasługuję?” zapytała cicho Anastazja.
Rozmowa nie doprowadziła do niczego. Aleksiej prawie nie rozmawiał z żoną przez kolejne kilka dni. Za to z matką rozmawiał nieustannie. Rozmawiali o okolicy, cenach i rozplanowaniu. Nina Pietrowna dzwoniła codziennie, pytając, kiedy zaczną rozglądać się za różnymi opcjami.
Nastia była zbędna we własnym domu. Zrozumiała, że to dopiero początek. Teraz mieszkanie jest dla teściowej, a co potem? Samochód? Dacza? Kiedy to się skończy?
Pewnego wieczoru, gdy Aleksiej ponownie przeglądał strony internetowe z nieruchomościami, nie mógł już wytrzymać:
- Lesha, musimy poważnie porozmawiać.
Aleksiej ledwo oderwał wzrok od ekranu tabletu. Przesuwał palcem po ekranie, zaznaczając interesujące go mieszkania. Nastia zauważyła, że jej mąż był całkowicie pochłonięty myślą o przeprowadzce matki.
- Zróbmy to później, Nastia. Teraz jestem zajęty — Aleksiej nawet się nie odwrócił.
Dlaczego ona zawsze musi czekać? Dlaczego jej potrzeby zawsze są na drugim miejscu?
Minęło kilka dni w napięciu. Nastia próbowała znaleźć odpowiednie słowa. Aleksiej udawał, że nie zauważa jej stanu. Nina Pietrowna dzwoniła każdego wieczoru z nowymi żądaniami dotyczącymi przyszłego mieszkania.
W środę Aleksiej wrócił z pracy wcześniej niż zwykle. Jego oczy błyszczały, a na twarzy malował się zadowolony uśmiech. Nastia od razu zrozumiała, że coś się stało.
– Znalazłem! – wykrzyknął Aleksiej już w drzwiach. – Idealna opcja dla mamy! Dwupokojowe mieszkanie w nowym budynku, pięć minut do parku. Cicha okolica, piękny widok. A cena jest wręcz akceptowalna!
Nastia zbladła. Jej dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści. To znaczyło, że Aleksiej nawet nie pomyślał o tym, żeby z nią o tym porozmawiać.
„A ile wynosi ta „prawie akceptowalna” cena?” – zapytała cicho Anastazja.
- Sześć milionów — Aleksiej zdjął buty i poszedł do kuchni. — Oczywiście, nie jest tanio, ale jak na tę okolicę to prawie nic. Właściciel pilnie sprzedaje.
Nastia poszła za mężem. Sześć milionów. Suma, którą zaoszczędziliby przez dziesięć lat. A on mówi o tym jak o nowej kurtce.
„Lesha, nie możemy sobie na to pozwolić” – nieśmiało próbowała zaprotestować Nastya.
- Nastia, nie zaczynaj — Aleksiej nalał sobie herbaty. — Weźmiemy kredyt hipoteczny. Na piętnaście lat. Miesięczne raty wyniosą około pięćdziesięciu tysięcy.
- Pięćdziesiąt? — wysapała Nastya. — Lesha, to połowa naszych dochodów!
- No i co? Damy radę. Będą pieniądze ze starego mieszkania. Mama w końcu będzie żyła w normalnych warunkach.
Aleksiej mówił pewnie. W jego głosie nie było cienia wątpliwości. Nastia spojrzała na męża i zrozumiała, że on już wszystko postanowił. Bez niej. Dla niej.
- A pomyślałeś kiedyś, że może chciałabym mieć własne mieszkanie? Albo dzieci? — rozległ się głos Anastazji. — Mieliśmy plany. Pamiętasz?
„Nie dramatyzuj” – Aleksiej machnął ręką. „Zdążymy jeszcze znaleźć mieszkanie i zająć się dziećmi. Ale mama nie może się doczekać. Ciężko jej być samej w tej okolicy”.
„A kto weźmie tę pożyczkę?” zapytała cicho Anastazja.
Mąż wzruszył ramionami.
- Oczywiście, że tak. Miałem kilka zaległych płatności. Nie chcą mi ich zwrócić. Ale twoja historia kredytowa jest idealna.
Nastia spojrzała na męża i coś w niej w końcu pękło. Jakby pękła ostatnia nić, która ich łączyła. Nie tylko ich marzenia o własnym domu legły w gruzach. Chcieli też obciążyć ją hipoteką.
„Nie” — powiedziała ostro Nastya.
Aleksiej zmarszczył brwi:
- Co powiedziałeś?
Anastazja wzięła głęboki oddech. Już wszystko postanowiła:
- Nie wezmę pożyczki.
- Dlaczego nie chcesz wziąć kredytu? — zmarszczył brwi Aleksiej. — To kto kupi mamie mieszkanie?
W jego głosie słychać było autentyczne niezrozumienie. Jakby pytanie, kto kupi Ninie Pietrownie mieszkanie, w ogóle nie miało sensu. Jakby było oczywiste, że Nastia również musi opiekować się jego matką.
I wtedy Anastazja zrozumiała. Naprawdę zrozumiała, że ich małżeństwo nigdy nie było na równych prawach. Że dla Aleksieja zawsze była druga po matce. I nigdy nie będzie inaczej.
Najpierw mieszkanie. Potem remont. Potem leczenie. Potem coś jeszcze. Ich życie po prostu zamieni się w niekończące się spełnianie żądań teściowej.
Nastya wzięła głęboki oddech. Wypuściła powietrze. I powoli, wyraźnie powiedziała:
— Kup jej sam mieszkanie.
Aleksiej mrugnął. Na jego twarzy odbiło się zaskoczenie zmieszane z niedowierzaniem.
„Co?” – zapytał ponownie mąż, zdziwiony.
- Skoro tak bardzo zależy ci na tym, żeby zapewnić jej mieszkanie, to sam weź pożyczkę — Nastia wstała i spojrzała Aleksiejowi prosto w oczy. — Ale mnie w to nie mieszaj.
- Mówisz poważnie? — Twarz Aleksieja wykrzywiła się, jakby zobaczył coś nieprzyjemnego. — Nie chcesz pomóc mojej matce? A wsparcie? Skąd ta nieufność? Nie mogę w to uwierzyć, Nastia!
„Nie mogę uwierzyć, że jesteś gotowy ryzykować naszą przyszłość dla kaprysu swojej matki” – odpowiedziała spokojnie Anastazja.
- To nie jest kaprys! — Aleksiej podniósł głos. — Ona potrzebuje normalnych warunków!
– Ma mieszkanie. Nie nowe, ale całkiem nadające się do zamieszkania – wzruszyła ramionami Nastia. – Po prostu lubisz ją rozpieszczać.
- Lubisz być samolubny? — krzyknął Aleksiej. — Robisz to celowo? Chcesz mnie wrobić? Myślisz, że nie dam rady sam?
Nastia spojrzała na męża i zrozumiała – podjęła decyzję. I ta decyzja była ostateczna. Nie była gotowa pracować dla jego matki przez całe życie.
„Sama o wszystkim zdecydowałaś, Lesha” – powiedziała Nastia. „Wychodzę”.
Poszła do sypialni i zaczęła pakować swoje rzeczy. Aleksiej stanął w progu, nie wierząc własnym oczom.
„Czy jesteś gotowa zrezygnować ze wszystkiego z tego powodu?” – głos jej męża drżał.
- Nie, Lesha. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mamy różne priorytety — Nastya bez zbędnych ceregieli spakowała ubrania do walizki.
- A ty dokąd pójdziesz? — Aleksiej skrzyżował ramiona na piersi.
- Do Iry. Wpuści mnie na parę dni, — Nastya zamknęła walizkę. — A potem zadecyduję.
Tej nocy, siedząc na rozkładanej sofie w salonie przyjaciółki, Anastazja po raz pierwszy od dawna spała spokojnie. Rano złożyła pozew o rozwód. Aleksiej dzwonił, pisał wiadomości, domagał się spotkania. Ale Nastia była nieugięta.
„Co masz na myśli mówiąc ‘nie chcesz wracać’?” – krzyknął Aleksiej podczas ich spotkania tydzień później. „Jesteś gotowy zniszczyć naszą rodzinę przez jakąś głupotę?”
– Nie z głupoty, Lesha – Nastia była spokojna. – Ale dlatego, że zrozumiałam: nigdy nie będziesz prawdziwą partnerką. Dla ciebie mama zawsze będzie na pierwszym miejscu.
- Czyli dla ciebie pieniądze są ważniejsze od rodziny? — powiedział Aleksiej ze złością.
– Nie, Lesha. Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie jestem dla ciebie rodziną – uśmiechnęła się smutno Nastya. – Twoją rodziną jest twoja matka. A ja jestem dla niej tylko wygodnym dodatkiem.
Aleksiej nie chciał rozwodu. Trzymał się kurczowo małżeństwa, nie chcąc rozwiązać wszystkiego szybko i pokojowo. Pomimo problemów, nie przestawał szukać mieszkania dla matki. Latem oficjalnie się rozstali.
Czasami wpadali na siebie w mieście. Aleksiej wyglądał na zmęczonego. A Nastia – spokojna i szczęśliwa. Ostatnim razem, kiedy się widzieli, nie mógł tego znieść:
- No i jak było? Było warto?
Nastya zastanowiła się przez chwilę i skinęła głową:
- Było warto. Teraz mam własne życie. I to jest bezcenne.