— Serio? Cały tydzień? — Christina zamarła z telefonem przy uchu, czując, jak wszystko w niej stygnie. — Czy ty w ogóle mnie zapytałeś, zanim się zgodziłeś?
W głosie Igora słychać było zmęczenie, jakby z góry wiedział, jaka będzie reakcja żony.
— Chris, to moja mama! Jest na wakacjach, chce nas zobaczyć, zobaczyć nasze nowe mieszkanie! Co jest nie tak z jej wizytą?
Christina odłożyła na bok pokrojone na pół ziemniaki i wytarła dłonie ręcznikiem. Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić, ale w jej wnętrzu już szalała burza.
— Co się stało? Nie pamiętasz, jak mieszkaliśmy z nią przez trzy lata? Jak krytykowała każdy mój czyn? Jak wtrącała się w nasz związek? Jak sprawdzała moje kieszenie i czytała wiadomości w moim telefonie?
To wszystko było już przeszłością – a przynajmniej taką miała nadzieję Kristina. Dwa miesiące temu ona i Igor w końcu kupili własne mieszkanie na kredyt hipoteczny. Małe, na obrzeżach miasta, ale własne. Dwa miesiące błogiej wolności bez codziennego moralizatorstwa teściowej. A teraz Wiktoria Aleksiejewna planuje przyjechać na cały tydzień.
– Przesadzasz! – W głosie Igora słychać było irytację. – Owszem, zdarzały się incydenty, ale mama po prostu dbała o nasze życie! A ty nie powinieneś był zostawiać telefonu w widocznym miejscu, jeśli nie chciałeś, żeby zobaczyła twoje wiadomości!
Christina zamknęła oczy. Zawsze tak samo. Igor zawsze bronił matki, bez względu na to, jak absurdalne było jej zachowanie.
– Dobrze! – powiedziała stanowczo. – Dwa dni! Niech przyjedzie na dwa dni! Wystarczy, żeby zobaczyć mieszkanie i porozmawiać! A potem niech wraca do domu!
Na linii zapadła cisza.
— Chris, już powiedziałem mamie, że może zostać na tydzień!
— I mnie pytałeś? — Christina znów się wściekła. — To też moje mieszkanie! Nie chcę, żeby twoja matka mieszkała z nami przez tydzień! Właśnie się od niej wyprowadziliśmy, zaczęliśmy żyć jak normalna rodzina!
— Normalna rodzina szanuje rodziców! — odpowiedział chłodno Igor. — I nie wyrzuca ich po dwóch dniach!
Christina poczuła gulę w gardle. Po trzech latach mieszkania w domu teściowej miała nadzieję, że własne mieszkanie będzie jej azylem. Miejscem, w którym będzie mogła się zrelaksować bez obawy przed krytyką czy ingerencją.
— To niesprawiedliwe, Igor! Wiesz, jak ona mnie traktuje! Jak patrzy na mnie, jakbym był jej brudem pod nogami! Jak krytykuje moje gotowanie, mój wygląd, nawet sposób, w jaki oddycham!
— Znów przesadzasz! — westchnął Igor. — Mama jest po prostu bardziej doświadczona! Chce nam pomóc! Tobie! Nic więcej!
Christina uderzyła dłonią w blat stołu, nie mogąc ukryć oburzenia.
— Pomocy?! A pamiętasz, jak prała wszystkie moje białe koszulki w czerwonej skarpetce i zrobiły się różowe? I jak „przypadkowo” usunęła zdjęcia z mojego pendrive’a, bo postanowiła „wyczyścić pamięć”? Albo jak pukała do naszych drzwi każdego ranka o szóstej, bo „młodzież nie powinna się leniuchować”?
— Chris, dość tego! — Głos Igora stał się szorstki. — Mama przyjeżdża jutro! Na tydzień! Kropka!
— Igor, błagam cię… — prawie szepnęła Kristina. — Porozmawiaj z nią! Powiedz jej, że nasze mieszkanie jest małe! Że jeszcze się porządnie nie zadomowiliśmy! Pomyśl o czymkolwiek!
– Nie! – jego głos nie pozostawiał miejsca na dyskusję. – Zachowujesz się jak dziecko! Mama jest samotna, tęskni za nami! Chce po prostu pobyć z nami chwilę!
Christina ścisnęła telefon w dłoni tak mocno, że zbielały jej kostki.
„Jeśli przyjedzie na tydzień, nie mogę zagwarantować, że będę miła i przyjacielska!” – ostrzegła.
„Co to znaczy?” zapytał chłodno Igor.
– To znaczy, że to mój dom i nie pozwolę jej tu dowodzić, tak jak robiła to u siebie! Nie będę tolerował jej rozkazów i krytyki! Będę żył, jak chcę! A jeśli jej się to nie podoba – to jej problem!
— Chris, proszę cię, zachowuj się jak dorosły! — Głos Igora brzmiał na zmęczony. — Tylko bądź grzeczny dla mojej mamy! Tydzień szybko minie!
Christina uśmiechnęła się gorzko.
– Sam wiesz, że to nieprawda! Z twoją matką tydzień zamienia się w wieczność!
Dzwonek do drzwi zadzwonił o dziesiątej piętnaście rano. Nie o dziesiątej, jak obiecał Igor, i nie o dziesiątej trzydzieści, jak liczyła Kristina, ale o dziesiątej piętnaście. Wiktoria Aleksiejewna zawsze była punktualna, wręcz nieprzyzwoita.
Christina wciągnęła powietrze, wypuściła powietrze i otworzyła drzwi.
— Cześć, kochanie! — Wiktoria Aleksiejewna majestatycznie wpłynęła do przedpokoju z walizką wielkości małej lodówki. Igor podążył za nią, obładowany dwiema kolejnymi torbami i pakunkami. — Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że przywiozłem kilka prezentów! A tak przy okazji, kilka przydatnych rzeczy dla twojego domu!
Nie czekając na odpowiedź, teściowa zdjęła buty i weszła do salonu, rozglądając się badawczo po pomieszczeniu.
„Ładne mieszkanie” – powiedziała tonem, który zazwyczaj oznacza „jakie okropne”. „Ale dlaczego jest tak ciemno? Oszczędzasz na prądzie?”
— Cześć, Wiktorio Aleksiejewno! — wydusiła wreszcie Kristina. — Lubimy naturalne światło!
Teściowa wydała niewyraźny dźwięk, który mógł oznaczać cokolwiek, i ruszyła dalej, przesuwając palcem po półce. Spojrzała na palec i lekko się skrzywiła, choć Christina była pewna, że odkurzała go jeszcze wczoraj.
— Igor, pokażesz mi mój pokój? Chciałbym trochę odpocząć po podróży! Jest wygodne łóżko i telewizor!
Kristina ledwo powstrzymała się od przewrócenia oczami. Nie rozmawiali z Igorem o oddaniu Wiktorii Aleksiejewnie swojej sypialni. A przynajmniej o tym nie wiedziała.
„Gdzie będziesz spał?” zapytała teściowa z udawaną troską.
— Na kanapie w salonie! — szybko odpowiedział Igor. — Rozkłada się, będzie nam wygodnie… Spokojnie, mamo!
– No, skoro nalegasz! – skinęła głową teściowa, kierując się do sypialni. – Chociaż mogłabym na kanapie! Ale ty zawsze byłeś taki troskliwy, Igorze!
Gdy tylko drzwi sypialni się zamknęły, Christina chwyciła męża za rękę i poprowadziła go do kuchni.
„Co do cholery?” syknęła. „Nie rozmawialiśmy o tym, żeby dać jej naszą sypialnię!”
„Gdzie indziej miałaby spać?” Igor rozłożył ręce. „Na podłodze?”
– Na kanapie! Jak goście zwykle śpią! – Christina poczuła, że głos jej się podnosi i próbowała się pozbierać. – Dobra! Zapomnij! Ale umówiliśmy się, że zostanie na kilka dni!
— Zgodziliśmy się? — zdziwił się Igor. — Nie pamiętam! Mówiłem ci, że mama przyjedzie na tydzień!
— Powiedziałeś! Nie zgodziłam się! — przypomniała Christina. — A ta walizka! Przyjeżdża na miesiąc?
Igor wzruszył ramionami.
— Wiesz mamo… Ona zawsze bierze ze sobą wszystko, czego potrzebuje!
Wiktoria Aleksiejewna pojawiła się w kuchni nagle, jakby zmaterializowała się z powietrza. Zdążyła już przebrać się w sukienkę domową i narzucić fartuch.
— Co na obiad? — zapytała rzeczowym tonem, otwierając lodówkę. — O, widzę, że kupiłaś mięso! Ale musi być marynowane co najmniej dwie godziny! Spokojnie, wszystko zrobię! Kristinochka, masz jakieś porządne przyprawy? Nie te ze sklepu, ale te prawdziwe?
Christina poczuła, jak w jej wnętrzu gotuje się wściekłość.
— Wiktorio Aleksiejewno, już ugotowałam obiad! — Wskazała na garnek z duszonymi warzywami. — A Igor i ja mamy tydzień wegetariański! Nie jemy mięsa!
Teściowa zamarła z torbą mięsa w rękach, patrząc na Christinę tak, jakby ta właśnie poinformowała ją, że od teraz będą jeść wyłącznie robaki.
— Tydzień wegetariański? — Zwróciła wzrok na syna. — Igorze, to prawda? Zawsze uwielbiałeś dania mięsne! Coś się zmieniło?
„No cóż, czasami eksperymentujemy z jedzeniem…” Igor uśmiechnął się niepewnie. „Ale nie odmówię ci jedzenia, mamo…”
Christina uniosła brwi.
— Czyli już od pięciu dni gotuję według programu, a ty tak po prostu wszystko zmieniasz?
„Chris, to jest mama…” zaczął Igor, ale Christina mu przerwała.
– Nie, wszystko w porządku! Najważniejsze, żeby mama czuła się u nas komfortowo! Nawet jeśli to oznacza, że jej syn złamie obietnicę!
Wiktoria Aleksiejewna zmrużyła oczy.
— Christina, moja droga, nie skupiaj się na tym! Chciałam tylko zadowolić syna jego ulubionym daniem! Ale jeśli upierasz się przy swoich… Eksperymentach, nie będę się wtrącać!
Ostrożnie włożyła mięso z powrotem do lodówki, ale na jej twarzy malowała się tak wielka rezygnacja, że Igor nie wytrzymał:
— Mamo, proszę, zrób coś własnego! Bardzo tęsknię za twoim gotowaniem!
Teściowa rozpromieniła się, a Krystyna po cichu wyszła z kuchni, zdając sobie sprawę, że pierwsza kolejka należała do Wiktorii Aleksiejewny. A to był dopiero pierwszy dzień z siedmiu.
Trzeciego dnia pobytu Wiktorii Aleksiejewny w mieszkaniu młodej rodziny, Kristina czuła się, jakby jej nerwy były codziennie szarpane. Jej teściowa przejęła pełną kontrolę nad kuchnią, przygotowując wyłącznie dania mięsne z dużą ilością masła i soli, mimo że Kristina wielokrotnie jej powtarzała, że nie wolno jej tego robić…
„Igor, nie mogę tego jeść!” – powiedziała cicho Kristina do męża, gdy zostali sami w łazience.
— Zjedz trochę, żeby nie urazić mamy! — Igor wzruszył ramionami. — Stara się!
„Ona próbuje sprawić, żebym poczuła się jak obca we własnym domu!” – odparła Christina. „Nie zauważyłeś, że wszystko przewiesiła? I nawet przestawiła meble w salonie?”
„Ona po prostu uważa, że tak jest wygodniej i estetyczniej!” – bronił się Igor.
– To nie jej sprawa! – Kristina podniosła głos, ale natychmiast zamilkła, przypominając sobie, że ściany w mieszkaniu są cienkie. – To nasz dom, Igorze! To my decydujemy, jak w nim wszystko ma być urządzone!
Igor westchnął.
— Nie możesz pozwolić jej tu zostać w spokoju? Zostały cztery dni i odejdzie!
Christina chciała zaprotestować, ale w tym momencie ktoś zapukał do drzwi łazienki.
— Wszystko w porządku? — rozległ się zaniepokojony głos teściowej. — Byłaś tu tak długo! Zrobiłam herbatę!
Igor natychmiast otworzył drzwi.
— Wszystko w porządku mamo, zaraz będziemy!
Wiktoria Aleksiejewna rzuciła im podejrzliwe spojrzenie, zatrzymując się na twarzy Christiny, która była zaczerwieniona od tłumionego gniewu.
— Mam nadzieję, że nie przerwałem twojej… rozmowy!
„Nie, nie, już skończyliśmy!” Christina uśmiechnęła się nerwowo i wyszła z łazienki, lekko muskając ramię teściowej.
Herbata rzeczywiście czekała w salonie, ale nie w ulubionych kubkach Kristiny z zabawnymi napisami, lecz w starym serwisie do herbaty, który najwyraźniej przywiozła ze sobą Wiktoria Aleksiejewna.
– Twoje kubki trochę mi się nie podobają… Nie nadają się do picia herbaty! – wyjaśniła teściowa, zauważając minę synowej. – Prawdziwą herbatę powinno się pić z porcelany! Zgadza się! To tradycja!
Christina powoli policzyła do dziesięciu, zanim odpowiedziała.
— W naszym domu mamy własną tradycję: picie herbaty z kubków, które wspólnie z Igorem wybraliśmy!
Demonstracyjnie odsunęła porcelanową filiżankę i skierowała się do szafki, w której stały ich kubki. Otwierając drzwi, Christina zamarła – szafka była pusta.
„A gdzie…?” zwróciła się do Wiktorii Aleksiejewny.
— Te… kubki odłożyłam do dalszej szafki! — odpowiedziała spokojnie teściowa. — Zajmowały dużo miejsca, a te kubki są o wiele wygodniejsze i bardziej kompaktowe!
„Przeglądałaś moje naczynia?” – zapytała lodowato Christina. „Bez mojego pozwolenia?”
– Tylko sprzątałam! – teściowa popijała herbatę, wcale się nie krępując. – Tam wszystko było takie dziwne, kochanie! Postanowiłam trochę pomóc!
Christina zwróciła się do Igora.
— Czy wiedziałeś o tym?
Igor niezręcznie przestępował z nogi na nogę.
— Mama chciała tylko pomóc…
— Pomocy?! — Christina nie mogła tego znieść. — Grzebie w naszych rzeczach! Przestawia wszystko, wtrąca się w naszą codzienność! A ty to usprawiedliwiasz?
„Nie podnoś głosu na mojego syna!” – powiedziała Wiktoria Aleksiejewna lodowatym tonem. „To nieprzyzwoite!”
— Czy grzecznie jest grzebać w cudzych rzeczach? — Kristina zwróciła się do teściowej. — Od jutra przenosisz się na kanapę! Igor i ja wracamy do sypialni!
— Chris, dlaczego to robisz? — wtrącił się Igor. — Mamie jest niewygodnie na kanapie, bolą ją plecy…
— Czujemy się komfortowo? — Christina poczuła, że coś w niej w końcu pęka. — Mam już tego dość! Albo ona jutro wyjedzie, albo ja pójdę do rodziców! Już nie wytrzymam!
Wiktoria Aleksiejewna westchnęła dramatycznie.
— Widzę, że sieję napięcie w waszej parze! Może naprawdę powinnam wyjść wcześniej!
„Nie!” – powiedział stanowczo Igor, stając między matką i żoną.
— Co? — nie zrozumiała jego żona.
— Moja mama nigdzie się stąd nie wybiera! Rozumiesz?! Jeśli nie podoba ci się jej obecność tutaj, to możesz się spakować i sam stąd wyjść!
W pokoju zapadła cisza. Christina spojrzała na męża, jakby widziała go po raz pierwszy. Przez sześć lat ich związku nigdy nie odezwał się do niej takim tonem. Wiktoria Aleksiejewna spuściła wzrok, ale Christina dostrzegła w nim przelotną satysfakcję.
„Dobrze!” powiedziała cicho Christina. „Rozumiem!”
Odwróciła się i wyszła z pokoju, zostawiając matkę i syna samych. W głowie krążyła jej tylko jedna myśl: „To już koniec”.
Christina zamknęła się w łazience i odkręciła wodę, żeby nikt nie słyszał, jak ze złością wrzuca kosmetyki do torby podróżnej. Sześć lat związku, trzy lata wspólnego mieszkania w domu teściowej, dwa miesiące długo wyczekiwanej wolności we własnym mieszkaniu – i oto jest, prawdziwe oblicze jej małżeństwa.
„Możesz się spakować i sama stąd wyjść”. To zdanie waliło jej w głowie jak gorący metal. Nie „Uspokójmy się i porozmawiajmy”, nie „Znajdźmy kompromis”, ale bezpośredni rozkaz do wyjścia. Do własnego mieszkania, za które płaciła ratę kredytu hipotecznego po równo z mężem.
Wychodząc z łazienki z małą torbą, Christina wpadła na Igora na korytarzu.
— Chris, zaczekaj! — Próbował wziąć ją za rękę. — Za bardzo się wkręciłem! Pogadajmy!
„Myślę, że dałeś mi to jasno do zrozumienia!” – odsunęła się. „Wybrałeś stronę, i to nie jest moja strona!”
— Nikogo nie wybieram! — zaprotestował Igor. — Ale nie możesz żądać, żeby moja matka odeszła! To moja rodzina!
— A kim ja jestem? — Krystyna spojrzała mu prosto w oczy. — Kim ja dla ciebie jestem, Igorze?
Zawahał się i to wahanie wystarczyło. Christina skinęła głową.
— Dokładnie! Muszę pobyć sama! Jadę do rodziców!
— Ale o tym możemy porozmawiać! — Głos Igora stał się rozpaczliwy. — Nie możemy po prostu odejść!
— Mogę ją po prostu wyrzucić? — zapytała spokojnie Christina. — Zadzwoń, jak mama wyjdzie! Może wtedy porozmawiamy!
Wiktoria Aleksiejewna wyszła z salonu, najwyraźniej słysząc całą rozmowę.
— Christino, kochanie, nie powinnaś podejmować decyzji pod wpływem chwili! Igor po prostu mnie chronił, jak każdy dobry syn chroniłby swoją matkę!
— A co z ochroną twojej żony, Wiktorii Aleksiejewny? — Krystyna zwróciła się do teściowej. — To też należy do obowiązków dobrego męża, nie sądzisz?
Teściowa zacisnęła usta.
– Jesteś zbyt wrażliwy! Za moich czasów żony traktowały swoje teściowe z szacunkiem!
– Za twoich czasów kobiety to tolerowały! Ja do nich nie należę! – warknęła Kristina. – Igorze, masz wybór: albo twoja matka dziś odejdzie i będziemy próbować ratować nasze małżeństwo, albo złożę pozew o rozwód!
Igor spojrzał na żonę ze zdziwieniem.
— Nie możesz mnie szantażować rozwodem!
– To nie szantaż! – Christina pokręciła głową. – To stwierdzenie faktu! Nie będę mieszkać w mieszkaniu, w którym twoja matka ma więcej praw niż ja!
„Ona jest samotna, Chris!” błagał Igor. „Ciężko jej samej! Po śmierci ojca została sama! Zrozum ją!”
– A ty próbujesz mnie zrozumieć! – Christina poczuła łzy napływające jej do oczu, ale powstrzymała się. – Znosiłam jej kontrolę i upokorzenie przez trzy lata! Oddałam jej naszą sypialnię! Przełknęłam fakt, że grzebała w moich osobistych rzeczach! Ale teraz wybierasz między nami i widzę, że dokonałeś wyboru!
Wiktoria Aleksiejewna zaśmiała się.
– Co za melodramat! Gdybyś naprawdę kochał mojego syna, nie stawiałbyś go w takiej sytuacji!
Christina zignorowała teściową i nadal patrzyła na męża.
— I jeszcze jedno, Igorze! Nie chodzi tylko o twoje mieszkanie! Płacę za nie tyle samo, co ty! A jeśli zajdzie taka potrzeba, to ty powinieneś „wychodzić stąd” z matką, a nie ja!
Igor stał blady, patrząc to na matkę, to na żonę. Krystyna dostrzegła tę wewnętrzną walkę i zrozumiała, że przegrała. Sześć lat małżeństwa rozpadało się na jej oczach.
„Przyjdę po swoje rzeczy w weekend, kiedy cię nie będzie w domu!” – powiedziała, kierując się do wyjścia. „Zostawię klucze w skrzynce na listy!”
— Chris, nie odchodź! — Głos Igora drżał. — Znajdźmy kompromis!
— Za późno! — Christina otworzyła drzwi. — Już dokonałaś wyboru! Zamieszkaj z nim teraz!
Zatrzasnąwszy za sobą drzwi, szybko zeszła po schodach i opuściła budynek. Dopiero wsiadając do taksówki, Kristina pozwoliła sobie na płacz. Jej telefon wibrował od wiadomości od Igora, ale ich nie przeczytała. Zamiast tego, otworzyła numer kontaktowy swojego prawnika z pracy i napisała krótką wiadomość: „Potrzebuję konsultacji w sprawie rozwodu. Kiedy możesz się ze mną spotkać?”.
Gdy taksówka podjechała pod dom rodziców, zadzwonił telefon Kristiny. To był Igor. Rozłączyła się i wyłączyła telefon. Jutro będzie gotowa do negocjacji – o podziale majątku, o spłacie kredytu hipotecznego, o wszystkim, co będzie wymagane przy rozwodzie. Ale dziś chciała być sama, pozwolić sobie na żałobę po tym, co mogło się wydarzyć, ale nie wydarzyło się z powodu mężczyzny, który nigdy nie był w stanie przeciąć pępowiny.
A w nowym mieszkaniu, z wciąż niezapłaconym kredytem hipotecznym, Wiktoria Aleksiejewna rozpakowywała swoją wielką walizkę, pakując rzeczy do szafy w sypialni, jakby miała tam zostać na długo. Igor siedział w kuchni, wpatrując się w ścianę niewidzącym wzrokiem i po raz pierwszy w życiu zastanawiał się, czy nie zapłacił zbyt wysokiej ceny za swoje synowskie oddanie…