- Mamo, jesteś w domu? — Głos Andrieja w telefonie brzmiał dziwnie stłumiony.
- Tak, kochanie. Coś się stało? — Elena od razu wyczuła, że coś jest nie tak.
— Czy mogę przyjść?
- Jasne, o co pytasz? Przerażasz mnie.
- Zaraz tam będę.
Paweł zajrzał do sypialni, gdzie Elena stała nieruchomo przed lustrem z grzebieniem w dłoniach i roztargnionym ruchem dotykała siwiejących pasm włosów.
- Len, spóźniliśmy się. Co się stało? — Poprawił krawat, patrząc na odbicie żony.
- Zadzwonił Andriej. To trochę dziwne…
„Czy to dziwne, że mój syn dzwoni?” – Paweł zmarszczył brwi. „Czy coś przeoczyłem?”
– Nie, nie – Elena zwróciła się do męża. – Widzisz, powiedział, że przyjdzie. Zaraz. Jego głos jest jakoś… zagubiony.
- No i co? Niech przyjdzie.
Zadzwonił dzwonek do drzwi – trzy krótkie sygnały, jak w dzieciństwie. Elena wzdrygnęła się.
Paweł otworzył drzwi.
Na korytarzu słychać było głosy.
Elena pospieszyła, by powitać syna.
Andriej stał na korytarzu – z bardzo smutnymi oczami…
Aktówka zwisała mu bezwładnie z ramienia.
- Mamo, wujku Pash… przepraszam, jeśli nie na czas. Wybierałeś się gdzieś?
„Bzdura” – Paweł machnął ręką, chociaż bilety do teatru, które z takim trudem zdobył, paliły mu kieszeń kurtki.
- Synu, co się stało? — Jelena podeszła do Andrieja.
— Jeśli nie będę przeszkadzać… czy mogę u ciebie przenocować?
Rodzice wymienili spojrzenia.
Paweł wychowywał Andrieja od piątego roku życia, kiedy to poślubił Jelenę.
Przez dwadzieścia lat stał się dla chłopca prawdziwym ojcem, a teraz serce mu się ścisnęło, gdy zobaczył bezradny wyraz twarzy swojego pasierba.
„Pash, może powinnam zostać?” – zapytała niepewnie Elena, patrząc na męża.
- Mamo, nie! Jeśli to przeze mnie, to lepiej pójdę…
- No więc! — Paweł spojrzał surowo na nich obu. — Andriej, jesteś w domu. Zawsze byłeś i zawsze będziesz. Czuj się jak u siebie. A mama i ja idziemy do teatru, zgodnie z planem.
W taksówce Elena potajemnie napisała wiadomość do synowej: „Kristina, Andriej jest tutaj. Co się stało?”
Natychmiast pojawiły się dwa niebieskie znaczniki wyboru, ale nie było żadnej odpowiedzi.
Przyglądała się występowi jednym okiem.
Moje myśli były chaotyczne.
On i Christina zawsze mieli ciepłe stosunki.
Niegrzeczna, ale troskliwa żona dla Andrieja.
Ostatnie trzy lata urlopu macierzyńskiego z małą Dimką zmieniły ją – stała się drażliwa, a jej oczy zmęczyły się.
Elena próbowała pomóc, zabierając wnuka na weekend.
Rodzice Christiny rzadko odwiedzali dziecko – mieszkali w innym mieście.
Noc okazała się niespokojna.
Paweł kilkakrotnie wstawał, nasłuchując kroków w mieszkaniu.
Elena usłyszała skrzypnięcie drzwi balkonowych – Andriej wyszedł zapalić.
Dziwne, zrezygnował pięć lat temu…
Rano starała się zachowywać jak zwykle – przygotowała śniadanie i przygotowała mężczyzn do pracy.
Ale gdy tylko drzwi zamknęły się za nimi, chwyciła telefon.
- Cześć, Christina, dzień dobry.
„Witaj, Eleno Viktorovno” – głos synowej brzmiał oficjalnie i chłodno.
- Co się dzieje, dziewczyno?
- Co się dzieje? Nic specjalnego. Po prostu twój syn to kompletny egoista.
- Więc nie chcesz wytłumaczyć, dlaczego twój mąż nie wrócił na noc do domu?
- To ja go wyrzuciłem. Pokazałem mu drzwi. Czego jeszcze chcesz usłyszeć?
- Wszystko w porządku, kochanie. Nie złość się. Na pewno sobie poradzisz…
- Nie, nie damy rady! — Głos Christiny drżał. — Nie zamierzam mieszkać z facetem, który nie bierze pod uwagę mojego zdania. Składam pozew o rozwód.
I wyłączyła się.
Elena cały dzień była w rozsypce. Wieczorem, po obiedzie, jej syn długo milczał, dziobiąc widelcem zimny obiad, po czym zapytał:
- Mamo, dzwoniłaś do Christiny?
Elena skinęła głową.
- A co ona powiedziała?
- Andriusza… mówi, że składa pozew o rozwód.
„Niech tak będzie” – opuścił głowę, a kostki jego palców pobielały od napięcia.
– Synu – odchrząknął Paweł – może powinniśmy porozmawiać? Pójść na jakieś ustępstwa? Kwiaty, restauracja, wspólny wyjazd?
- Nie, tato. To nic nie da — Andriej nazwał go tak po raz pierwszy od wielu lat. — Sama o wszystkim decydowała. Albo po jej myśli, albo się rozstaniemy.
I opowiedział historię, która doprowadziła do skandalu.
- Pamiętasz Igora i Sofię? — zaczął Andriej. — Rozwiedli się.
- Jak doszło do rozwodu? — Elena spojrzała na syna ze zdziwieniem. — Niedawno razem świętowaliśmy urodziny Gleba…
– Właśnie o to chodzi – uśmiechnął się gorzko Andriej. – Krystyna kiedyś rzuciła tę nowinę, jakby mówiła o pogodzie. „Igor jest kozą” – i tyle.
Zatrzymał się, by zebrać myśli.
Igor i Sofia byli bliskimi przyjaciółmi od czasów studenckich.
Trójka dzieci — Alina i Oleg, w zbliżonym wieku, mają pięć i sześć lat, oraz roczny Gleb.
Sofię bardzo pochłonął pomysł posiadania czwartego dziecka.
– Widzisz, Igor nie chciał dużej rodziny. Gleb pojawił się niespodziewanie. Zacisnęli pasa, odłożyli plany kredytu hipotecznego. Latem Sofia ze śmiechem opowiadała… – Andriej się skrzywił – jak zdradziła męża. Przekłuwała prezerwatywy. Chwaliła się, jaki jest ufny.
Elena sapnęła.
– Wtedy było nam z Kristiną żal Igora. Mówiliśmy, że powinniśmy razem planować dzieci. A teraz… – machnął ręką.
Sofia postawiła na swoim – zaszła w ciążę. Igor nie mógł tego znieść. Zaczął spać w kuchni albo z dziećmi.
— Narzekała, że chce urodzić przyjaciela dla Gleba. „Widzisz, jak dobrze Alinie i Olegowi – wszędzie razem. A co gorszego w Glebushce?” A co z jej mężem, lalką?
Sofia skarżyła się wszystkim.
Nawet jej matka była temu przeciwna, ale córka nie posłuchała.
Nadal publikowała w mediach społecznościowych zdjęcia „szczęśliwej rodziny” – z serduszkami narysowanymi na brzuchu – i zmuszała dzieci do całowania go. Oleg płakał – nie chciał.
Igor nie mógł tego znieść.
Zabrał starsze dzieci i poszedł do matki.
Widuje Gleba w weekendy.
Sofia urodziła dziewczynkę.
Igor odebrał ją ze szpitala położniczego, przedstawił starszym swoją siostrę i odszedł.
Teraz wszyscy go potępiają, bo zostawił żonę i małe dzieci.
– A wczoraj… – Andriej ścisnął skronie. – Krystyna stanęła po stronie Sofii. – To mężczyzna, powinien wrócić! Co to ma wspólnego z tym, jak zaszła w ciążę? To jego dzieci!
— Pokłóciliśmy się. Powiedziałem, że Sofia mogłaby urodzić w ten sposób dziesięcioro dzieci. A Christina nakrzyczała, że porównuję dzieci do rzeczy. Wyrzuciła mnie.
Elena wymieniła spojrzenia z mężem.
Następnego dnia wzięła wolne w pracy i poszła odwiedzić synową.
Christina nie otworzyła go od razu.
Oczy załzawione, w dłoniach kubek zimnej herbaty.
Rozmowa była długa. Kiedy Elena wróciła do domu, poczekała, aż syn wróci z pracy, nakarmiła go obiadem i zawołała do kuchni.
„Nie chcę nic słyszeć” – warknął Andriej. „Niech złoży pozew o rozwód”.
„Christina jest w ciąży” – powiedziała cicho Elena.
Andriej zamarł.
– Szykowała się do pracy, snuła plany. A potem… Historia Sofii i Igora ją przeraziła. Doszła do wniosku, że i ty pomyślisz, że zrobiła to celowo. Ta rozmowa o wspólnym planowaniu dzieci…
„Mój mały głuptasku” – Andriej złapał się za głowę. „Mamo, mam uciekać?”
- Uciekaj, oczywiście.
„Jak ważne jest, żeby rozmawiać, żeby się słyszeć” – powiedział zamyślony Paweł.
— My też byliśmy młodzi, my też kłóciliśmy się o drobiazgi.
- No, mamo, przygotujemy posag? Kogo mamy na myśli?
- Christina mówi, że chce dziewczynkę.
- Zgadza się. Mam wnuka, teraz potrzebuję wnuczki.
Pół roku później urodziła się Maszeńka.
Ale Igor i Sofia nigdy nie zawarli pokoju.
Ona nadal zamieszcza zdjęcia „szczęśliwej rodziny”, on w milczeniu zabiera dzieci na weekend.
Czasem szczęście rodzinne zostaje zburzone przez dumę i nieumiejętność słuchania siebie nawzajem.
A czasami ratuje go prosta rozmowa i mądrość otaczających go osób.