Sprzedaj natychmiast mieszkanie, oddaj pieniądze mojemu synowi! — zażądała teściowa

– Och, jaki ty jesteś dumny! Oczywiście, że bogatemu łatwo tak myśleć. A krewni są ci już niepotrzebni. Możesz ich uznać za nic. Myślisz, że wszystko, co masz, spadło ci z nieba? Z powodu twoich pięknych oczu, czy dlatego, że masz tyle szczęścia? – oburzyła się matka.

– Nie, mamo. Sam na to zapracowałem! Sam! – odpowiedział niezadowolony Dmitrij. – Harowałem jak wół! Pracowałem dwadzieścia cztery godziny na dobę, żeby mieć to, co mam teraz. A niektórzy przez te wszystkie lata się lenili, a teraz otwierają usta na cudze bogactwo!

– Oczywiście, sama! Zarobiłabyś dużo, gdyby nie ja i twój ojciec! Przecież to my daliśmy ci niezbędne wykształcenie i to my daliśmy ci pierwsze pieniądze! – powiedziała z przekonaniem Olga Giennadiewna.

Kłótnia między matką a najstarszym synem groziła przerodzeniem się w poważny konflikt. Silna i surowa kobieta nie mogła pogodzić się z faktem, że najstarszy syn, który stał się niezależnym i zamożnym mężczyzną, w ogóle nie chciał spełniać jej żądań.

************

„Wyobraź sobie, moja teściowa dzwoni do mnie dzisiaj i mówi, że musimy pilnie sprzedać nasze dwupokojowe mieszkanie” – Masza ze zdumieniem opowiadała mężowi o tym, co się wydarzyło.

— Nasze mieszkanie? Po co? — zdziwił się Dmitrij.

— No cóż, mówi, i tak już tam nie mieszkasz, a Wiktor potrzebuje pieniędzy. Oczywiście, nie wysłałam jej pod znany adres. Myślę, że jakoś to załatwicie między sobą.

I wkrótce doszło do prawdziwego starcia. – Słuchaj, to kompletna bzdura! – Maria zareagowała emocjonalnie, gdy jej teściowa, powiedziawszy im wszystko, co o nich myślała, opuściła dom najstarszego syna. – Na jakiej podstawie twoja matka wysuwa wobec ciebie takie oskarżenia? Tylko dlatego, że jesteś jej synem?

— Nie rozumiem, co ją w ogóle tknęło? Nawet to, że najmłodszy Witieńka tak długo nie mógł ułożyć sobie życia osobistego, nigdzie nie pracuje i trwoni pieniądze rodziców w knajpach, wcale jej do ostatniej chwili nie przeszkadzało. A teraz nagle olśniło! Dajcie mu pieniądze, widzicie! I to jakie pieniądze!

— Czy twoja matka nie rozumie, że on zaraz przepuści te pieniądze? Jaki biznes ma otworzyć? No cóż, śmieszne! Witka już dawno przepił połowę mózgu. Chociaż, szczerze mówiąc, twój brat wcześniej nie był zbyt bystry. Skoro zaczął prowadzić taki tryb życia, to już wiele mówi i w pewien sposób charakteryzuje człowieka. On się nigdy nie zmieni. Pasożytnictwo i próżnowanie – to jego credo. A te bajki twojej matki o tym, jak Witia dorasta i postanawia wziąć się do interesów, to już z serii fantasy.

Dmitrij i Maria pobrali się dziesięć lat temu. Młody mężczyzna właśnie skończył studia i, zaciągając dość duży kredyt, otworzył własny biznes. Zaryzykował i miał rację.

Początkowo pomagali mu również rodzice, ale ich pomoc była niewielka. A pieniądze, o których matka wspomniała w kłótni, oczywiście nie odegrały dla Dmitrija dużej roli.

Na początku miał jeden serwis samochodowy. Potem, gdy sytuacja zaczęła się pogarszać, Dmitrij założył również myjnię samochodową i otworzył dwie stacje benzynowe w innych częściach miasta.

Maria, która ma wykształcenie ekonomiczne, pracowała przez kilka lat w administracji miejskiej po pierwszym urlopie macierzyńskim, ale potem postanowiła przejść do biznesu męża, czego nigdy nie żałowała.

Kiedy urodziła się druga córka, kobieta nie wyobrażała sobie już życia poza rodzinnym biznesem. Zatrudnili nianię dla sześciomiesięcznej Lidii, najstarsza Diana poszła do przedszkola, a Masza zaczęła pomagać mężowi, jak tylko mogła. W końcu, gdy ich rodzinny biznes się rozrósł, potrzebowali znacznie większej kontroli.

Młodszy brat męża, Wiktor, również po ukończeniu szkoły średniej poszedł na studia – nalegali rodzice. Jednak nie studiował tam długo – został wyrzucony z drugiego roku za oblanie egzaminów. Młody mężczyzna nigdy nie pojawił się na uczelni.

Już wtedy zdał sobie sprawę, że dzikie życie pociągało go o wiele bardziej niż uczęszczanie na wykłady, pisanie prac semestralnych i zdawanie licznych testów i egzaminów, do których musiał się również przygotowywać. Z jakiegoś powodu nauczyciele nie chcieli wystawiać mu ocen za jego ładne oczy.

Olga Giennadiewna robiła wszystko, co możliwe, by jej syn pozostał na uniwersytecie, lecz on uparcie dążył do ucieczki stamtąd na otwarte przestrzenie wolnego życia.

Wtedy Wiktor nagle postanowił się ożenić. Przyprowadził do mieszkania rodziców dziwnie wyglądającą dziewczynę, która trzy dni temu skończyła szkołę. Nigdy nigdzie się nie uczyła ani nie pracowała. Prawdopodobnie marzyła, że ​​mąż będzie ją utrzymywał.

Olga Giennadiewna i jej mąż zaczęli aktywnie protestować i ostatecznie odwiedli Witienkę od pochopnego kroku. Dziewczyna została wyrzucona z mieszkania, a młody mężczyzna stracił możliwość życia.

Ale syn nie uspokoił się. Takie wybryki z pragnieniem związania swojego życia z nieznajomą osobą zdarzały się okresowo. Jak i na czym żyć z żoną, Wiktor nie wiedział. Ale chciał się ożenić.

Wtedy najmłodszy syn zaczął znikać z domu, spędzając czas w wesołym towarzystwie. Olga Giennadiewna ponownie biła na alarm, obawiając się, że jej dziecko trafi za kratki, bo nie było jasne, czym bawią się jego koledzy i on sam.

I coś się ostatnio wydarzyło. Wiktor wrócił do domu. Przez jakiś czas mieszkał z rodzicami, nie będąc już związanym z podejrzanymi firmami. Wiódł trzeźwy tryb życia, radując uszy rodziców rozmowami o tym, jak dorósł i postanowił się opamiętać.

– Czas, żebym wziął się do roboty, jak Dimka. Czy jestem głupszy od niego? Oczywiście, że nie! – pomyślał, budząc się w mieszkaniu rodziców bliżej pory lunchu. – Patrz, jak się odwrócił. A za parę lat ja też dojdę do tego samego poziomu. Otworzę parę barów szybkiej obsługi. Na przykład shawarmę. Albo będę sprzedawał papierosy. To też się opłaca, przekonałem się.

— Zgadza się, synu! Najwyższy czas. A jak tylko uporządkujesz swoje sprawy, możesz pomyśleć o małżeństwie. I, wybacz mi, ale nie będziesz już miał tych samych podłych i niemoralnych kobiet, które tu przyprowadziłeś. Zupełnie inne kobiety, godne ciebie, będą cię przyciągać. Może nawet spotkasz taką, która też prowadzi firmę.

Postanowili, że muszą skontaktować się z Dmitrijem, aby mógł pomóc finansowo swojemu młodszemu bratu.

– Ale on ma pieniądze. Ma! To po co miałbym brać kredyt z tak wygórowanym oprocentowaniem? Nigdy w ten sposób nie zarobię, będę tylko pracował na kredytach – pomyślał Wiktor, który chciał mieć wszystko naraz.

– Będziemy prosić, synu, nie martw się, nawet będziemy żądać. Dmitrij ma obowiązek zadbać o los młodszego brata – zgodziła się Olga Giennadiewna z najmłodszym. – Więc się nie martw. Twoje podejście jest słuszne, a rozumowanie słuszne.

Naprawdę tak myślała. Czemu najstarszy syn, któremu tak dobrze wiedzie się w życiu, nie miałby uczestniczyć w losach młodszego brata? Przecież to logiczne i słuszne, jakkolwiek na to spojrzeć.

Dmitrij pomoże pieniędzmi, które prawdopodobnie ma, i doradzi, jeśli Wiktor czegoś nie będzie mógł zrobić.

I tak Olga Giennadiewna przybyła do domu Dmitrija i jego synowej, aby przedstawić im swoje żądania.

— Dmitrij, jesteś starszym bratem, który, jeśli nie ty, pomoże Wiktorowi stanąć na nogi. Pójdzie za twoim przykładem. Więc pomóż mu z pieniędzmi, Witia zamierza otworzyć kilka kiosków w naszej okolicy.

– Mamo, nie rozśmieszaj mnie! Jakie kioski? Przecież on wyszedł z Zap.o. zaledwie tydzień temu! – zdziwił się najstarszy syn.

— Przestań! Czemu obrażasz Witiuszę? On nie jest jakimś śpiewakiem, po prostu popełnił błąd. Zadawał się z niewłaściwymi ludźmi. Miał pecha w młodości. Teraz to już koniec, mój chłopak opamiętał się i też chce zacząć zarabiać. Ma przed oczami świetny przykład – starszego brata. Więc nie odmawiaj mu. Bądź prawdziwym staruszkiem, silnym i mądrym mentorem i pomocnikiem.

– Mamo, zaskakujesz mnie. Mam wrażenie, że bredzisz ze swoim nic niewartym synem. Czemu miałbym oddawać ciężko zarobione pieniądze pasożytowi, który niczego w życiu nie osiągnął, który sam niczego nie zdziałał! Co? Odpowiedz mi!

„Po co od razu pasożyt?” – argumentowała matka, nie kryjąc irytacji.

— Witek nawet nie skończył studiów, jak on rozkręci biznes? Przecież nie chodzi tylko o kapitał początkowy. Jak się ma pieniądze, to wszystko samo się ułoży, prawda? Nie, trzeba pracować 24 godziny na dobę, mieć wszystko pod kontrolą, zagłębiać się we wszystkie trudności i problemy. Rozwiązywać je. Nauczyć się w końcu prowadzić własny biznes. Kto to wszystko zrobi? Twoja infantylna Witeńka? Nie rozśmieszaj mnie, błagam cię jeszcze raz, mamo!

– Jak możesz tak mówić o swoim bracie, Dima? Czy ty w niego w ogóle nie wierzysz? Przecież twój ojciec i ja wierzyliśmy w ciebie, kiedy zaczynałeś, ale ty też nic nie wiedziałeś – powiedziała z wyrzutem Olga Giennadiewna. – A w końcu wszystko ci się ułożyło.

„Jest ogromna przepaść między moją wiarą w kogoś a chęcią oddania, a właściwie wyrzucenia pieniędzy w błoto. Mogę wierzyć, ale to niewiele da. I nie zamierzam ryzykować swoimi pieniędzmi” – Dmitrij próbował obiektywnie wytłumaczyć wszystko swojej matce.

„To twój brat!” Matka prawdopodobnie nie miała innych argumentów.

— No i co z tego? A poza tym, Masza i ja nie mamy teraz żadnych wolnych środków. Wszystko inwestujemy w biznes, ciągle podnosimy nasze punkty. Niedawno kupiliśmy ten dom. Więc moja odpowiedź brzmi: nie – powiedział krótko Dmitrij.

– Więc masz mieszkanie – nie dawała za wygraną Olga Giennadiewna. – Twoje dwupokojowe mieszkanie, w którym mieszkałaś wcześniej. Nie sprzedałaś go, o ile wiem.

– Nie sprzedaliśmy go i nie sprzedamy. Mamy dwie córki dorastające, jeśli pamiętasz. Stopniowo, moja żona i ja, kupimy kolejne mieszkanie, żeby każda córka miała swoje miejsce do życia – odpowiedział Dmitrij.

– Po co mieliby teraz myśleć o własnym mieszkaniu, przecież są jeszcze mali! Jeszcze tyle lat przed nami! Sprzedaj mieszkanie i daj Witii pieniądze na awans. A jak tylko zacznie zarabiać, to stopniowo wszystko odda. Wtedy będzie można kupić mieszkanie.

— Tak, brzmi to oczywiście jak bajka, miła i ze szczęśliwym zakończeniem, ale mimo to nie dam się nabrać.

„Jak możesz?” matka teatralnie załamywała ręce i ocierała łzy, które napłynęły jej do oczu.

— Mamo, bez histerii. Proszę!

— Dasz Victorowi pieniądze? Zastanów się dobrze, zanim odmówisz!

– Nie, oczywiście, że nie. Ta rozmowa nie ma żadnego sensu. Wiktor, choć jest moim bratem, absolutnie nie jest osobą, której mógłbym powierzyć swoje oszczędności.

– Sprzedaj natychmiast mieszkanie i nie kłóć się! Chcesz, żeby twój młodszy brat znowu wpadł w otchłań? Żeby zrujnował sobie życie, zadając się nie wiadomo z kim i gdzie? – krzyknęła Olga Giennadiewna.

– Nie, mamo, nie chcę. Ale to jego życie i tylko on ma prawo decydować, jak je spędzić. Jeśli chce spacerować i się bawić – proszę bardzo, nikt nie będzie żałował. I nie zamierzam go odwodzić. Nie jest już chłopcem. A jeśli chce zarabiać, niech weźmie pożyczkę i sam przejdzie tę drogę od zera. Tak jak ja kiedyś.

„Jesteś bezwzględny i okrutny, Dmitriju. Tak, nie sądziłam, że się tak staniesz. Pieniądze cię rozpieściły, tyle ci powiem” – wyrzuciła z siebie z urazą matka, szykując się do wyjścia.

— Nie, mamo, jestem po prostu realistką. I radzę ci, żebyś zstąpiła na ziemię i nie oczekiwała, że ​​twój najmłodszy syn będzie kimś wartościowym. Nie będzie.

Olga Giennadiewna wyszła wściekła. To nie był wynik, jaki powinno było mieć to spotkanie.

Ani ona, ani jego ojciec nie kontaktowali się już z rodziną Dmitrija. Nie mogli wybaczyć, że ich najstarszy syn odwrócił się od młodszego brata. Zapomnieli nawet o wnuczkach.

A potem Dmitrij i Masza przypadkiem dowiedzieli się ciekawej rzeczy. Opowiedział im o tym znajomy, który mieszkał niedaleko ich rodziców.

Okazuje się, że sprzedali swoje trzypokojowe mieszkanie i kupili małą kawalerkę. Pieniądze ze sprzedaży domu prawdopodobnie poszły na biznes najmłodszego.

„Nie wyobrażałem sobie bardziej szalonego zachowania ze strony moich rodziców” – powiedział mąż z przygnębieniem, gdy Maria opowiedziała mu o życiu jego krewnych. „Wkrótce zostaną bez dachu nad głową, kiedy będą musieli spłacić długi za swojego niegrzecznego syna”.

Dmitrij próbował spotkać się z Wiktorem i przemówić mu do rozsądku, ale ten tylko warknął.

„Co zrobiłeś z pieniędzmi ze sprzedaży mieszkania rodziców?” – zapytał go najpierw. „W końcu rodzice zrobili to za ciebie, prawda?”

— Kupiłem kiosk — powiedział dumnie Wiktor. — Sprzedaję tam różne drobiazgi. Idzie mi nieźle, swoją drogą. Czego chciałeś? Dać mi nauczkę? Niepotrzebnie, jak widzisz, poradziłem sobie bez ciebie i twojej pomocy. Wkrótce i ja będę miał prawdziwe pieniądze!

– Uważaj, nie zostań bez spodni! Zarabiając takimi metodami – daleko zajdziesz. Generalnie nie ma sensu zostawiać rodziców bez dachu nad głową.

„Nie pouczaj mnie. Mogę to zrobić sam, bez twoich rad” – odpowiedział bezczelnie Victor bratu.

Pokłócili się, a starszy brat postanowił, że nie będzie się wtrącał w życie młodszego brata i rodziców. Nie byli małymi dziećmi, wszystko rozumieli doskonale.

A sześć miesięcy później, zgodnie z przewidywaniami, biznes Victora zbankrutował, a jego rodzice musieli ponownie rozwiązać jego problemy. Zaciągnąć pożyczki, które będą teraz spłacać do końca życia.

A Dmitrij jest wszystkiemu winien – nie oddał mieszkania młodszemu bratu. Jest taki chciwy.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *