— No i co? Idziesz w tym do burmistrza? — Giennadij skrzywił się, patrząc na żonę.
Aleksandra wyszła do niego z przymierzalni, zadowolona z siebie i szczęśliwa, że udało jej się wszystko zrobić na czas. Kobieta długo przygotowywała się do tego ekscytującego wydarzenia, kupiła drogi garnitur i pasujące do niego buty, zrobiła skromną fryzurę i delikatny makijaż. Była pewna, że mąż z pewnością doceni jej starania i powie jej, jak uroczo dziś wyglądała.
– Tak, w tym – Aleksandra była zdezorientowana. Uśmiech zniknął jej z twarzy. – Co? Coś nie tak?
– To nie tak! Spójrz na siebie w lustrze! Jesteś jak herbaciarka! No to powinnaś była poradzić się doświadczonych! Zapytaj, co kupić do figury, której już dawno nie ma – zirytował się mąż. – Co jest nie tak? Garnitur jest całkiem przyzwoity, zresztą bardzo drogi. Poleciła mi go stylistka w butiku. I pasuje.
— Tak, do tego skafandra trzeba ważyć o jakieś dwadzieścia kilogramów mniej! — krzyczał już Giennadij.
Nerwowo spojrzał na zegarek, pokazując całym swoim wyglądem, że się spóźnili.
Miesiąc temu Giennadij, jako szef znanej firmy w mieście, otrzymał zaproszenie od burmistrza na oficjalne przyjęcie z okazji rocznicy powstania miasta. Giennadij prowadził firmę reklamową. Gdy sytuacja się pogorszyła, zaczął aktywnie sponsorować różne miejskie wydarzenia, brał udział w charytatywnych maratonach. Teraz jego imię i nazwa firmy były znane niemal każdemu w mieście.
Interes kwitł, a mężczyzna myślał już o otwieraniu oddziałów w innych miastach i stopniowym przenoszeniu się do stolicy, gdzie istniały większe możliwości i warunki rozwoju.
On i Aleksandra byli małżeństwem od dwudziestu lat. Ich córka Daria, po ukończeniu szkoły, wyjechała od nich do Moskwy, gdzie rozpoczęła studia na jednym z prestiżowych uniwersytetów. Giennadij natychmiast kupił córce mieszkanie. Na szczęście było go na to stać. Uwielbiał swoją jedyną córkę. Ale z żoną było gorzej…
W ciągu ostatnich kilku lat zaczął zauważać, że nie uważa Saszy za atrakcyjną kobietę, tak jak w młodości. Coraz częściej jego wzrok zatrzymywał się na młodych i pewnych siebie osobach. Mężczyzna nawet rozpoczął romantyczną przygodę, spotykając się kilkakrotnie ze swoją młodą sekretarką w jej wynajętym mieszkaniu.
Było miło, ale nic więcej. Czegoś wciąż brakowało. Nie było w nim iskry, zapału, zawrotnego pragnienia, które przytłaczało go w młodości. I tak bardzo pragnął znów poczuć się jak dwudziestolatek, mając niewiele ponad czterdzieści lat.
I tak się stało. Nina była niczym wróżka z bajki, która pojawiła się w życiu Giennadija, by przywrócić go do życia. Poznał dziewczynę na jednym z licznych miejskich wydarzeń, w których był zmuszony uczestniczyć.
„A ja cię znam” – uśmiechnęła się otwarcie i szczerze, podchodząc do niego. „Prowadzisz firmę reklamową. «Fiesta Plus» – to ty, prawda?”
„Tak…” Giennadij zakrztusił się i stracił zdolność mówienia.
Spojrzał z zachwytem na tę śmiałą i oszałamiająco piękną nieznajomą. Gdzieś w głębi żołądka poczuł przyjemny ból, a jednocześnie niepokój. Co to było? Jak, kto, dlaczego zlecił mu to magiczne spotkanie?
„Jestem Nina, pracuję tu jako wolontariuszka” – kontynuowała swobodnie. „A ty masz na imię…”
— Giennadiju! — wyrzucił z siebie mężczyzna, nie spuszczając z nimfy oczu.
— Chcesz, żebym cię poczęstowała ciastem? Dzieci z centrum kreatywności upiekły to. Są niesamowicie pyszne, już je próbowałam. Są słodkie, a niektóre z grzybami i kapustą. — Nina już ciągnęła mężczyznę przez tłum do stołów rozstawionych pod namiotem.
Następnym razem spotkali się przypadkiem. I znów na jakimś przyjęciu. Kiedy Giennadij dostrzegł wśród licznych gości na jakimś przyjęciu dziewczynę w lekkim sarafanie, wyglądającą jak wróżka, jego serce zaczęło śpiewać.
– Nina! – krzyknął, przedzierając się przez tłum. – Nina, znów tu jesteś? Jak miło cię znów poznać! – Nawet nie próbował ukryć radości z tego spotkania.
„Tak?” Uśmiechnęła się do niego kokieteryjnie. „To zaskakujące, ale ja też.”
Od tego dnia zaczęli się spotykać. Giennadij był w siódmym niebie. I oto – to uczucie powróciło. Jak za młodu!
Żona niedawno skończyła czterdzieści pięć lat, Sasza była dwa lata starsza od męża. Ostatnio sporo przytyła. Ze szczupłej, sześćdziesięciokilogramowej kobiety stopniowo przeobraziła się w pulchną kobietę ważącą blisko osiemdziesiąt.
Aleksandra zawsze wiedziała, że ma skłonności do krągłości. Długo, w młodości, skutecznie z tym walczyła, nie pozwalając sobie na nic ekstra. Ale w ostatnich latach trochę się rozluźniła. A hormony już robiły swoje – okazało się, że miała dość wczesny wytrysk.
Sasza od razu zauważyła, że ostatnio coś się dzieje z jej mężem. Stał się wycofany i milczący. A jednocześnie jakoś zamyślony. Wydawało się, że jego myśli ciągle krążą gdzieś daleko. Początkowo żona wszystko przypisywała problemom w firmie, które mąż z powodzeniem rozwiązywał. Myślała, że jednak jest zmęczony. Wiek, ciągłe nerwy, praca z ludźmi – tak to już jest. Czuła się dobrze, siedziała w swoim dziale, bilansowała debet z kredytem i była wolna. Sasza kontynuowała pracę, choć mogłaby zostać w domu jeszcze długo. Dochody rodziny były bardzo dobre.
Ale gdy jego żona kilkakrotnie próbowała porozmawiać z Giennadijem, by dowiedzieć się, co go trapi, on po prostu ją zbywał.
„No to jeszcze jeden” – zdecydowała kobieta bez zbędnych ceregieli. Zwłaszcza że jej mąż zdystansował się od niej pod każdym względem. Spał w biurze i był surowy i surowy wobec żony, jakby była jego podwładną.
Dopóki nie miała dowodów, Sasza postanowiła nie wywoływać skandalu. I nie dręczyć męża histerią na próżno. Musiała poczekać i zrozumieć, jak poważne jest to, co dzieje się z Giennadijem.
Miesiąc później Sasza już wiedziała, że jej mąż ma kochankę, która właśnie skończyła dwadzieścia lat. Wykorzystała do tego swoje przyjaciółki. Dziewczyna, sądząc po cechach, jakie jej nadały, była przebiegła i nachalna. Zaplanowała więc, że zdobędzie Giennadija całkowicie, w całości, wraz z jego interesami. Brawo!
Aleksandra, która była z mężem od samego początku, od czasów, gdy nie miał pieniędzy nawet na nowe dżinsy i często jadał na kolację makaron z serem topionym, postanowiła, że nie odda tak łatwo męża i rodzinnego biznesu tej bezczelnej kobiecie.
Niedawno Giennadij z niezadowolonym wyrazem twarzy poinformował ją, że on i jego żona zostali zaproszeni na przyjęcie do ratusza.
– Jak mnie torturowali tymi przyjęciami i oficjalnymi spotkaniami! Ale nie możesz odmówić, nie mam takiego statusu. Więc przygotuj się, żeby wyglądać przyzwoicie.
Aleksandra oczywiście się przygotowała. Ale nigdy nie spodziewała się tego, co wydarzyło się w dniu wizyty. Giennadij zrobił awanturę, wyraźnie nie chcąc zabierać ze sobą żony. Mógł przecież od razu powiedzieć, że pojedzie sam. Po co było ją znowu upokarzać?
Ale po kolejnych słowach męża zrozumiała wszystko. Dlatego Giennadij wszczął tę kłótnię. Potrzebował powodu, żeby powiedzieć żonie, że odchodzi.
„Czyli chodzi o moją wagę czy o twój nastrój?” – zapytała spokojnie Aleksandra.
– A co ma do tego mój nastrój? Stałeś się nie do zniesienia, nawet tego nie zauważasz! – mąż podniósł głos. – Ciężko mi z tobą być!
– Nie krzycz, tu nie ma głuchych. A dlaczego tak ci się nie podobam, że już mnie nie znosisz? – Aleksandra kontynuowała rozmowę z mężem bez zbędnych emocji.
– Odchodzę! Jeszcze nie rozwodziłem się nad tym, jaki obrzydliwy się dla mnie stałeś! Nie zapominaj, że jestem bogatym i sławnym człowiekiem, szanują mnie najważniejsi ludzie w mieście, należę do elity politycznej! A ty kim jesteś? Potrzebuję porządnej kobiety u boku – inteligentnej, pięknej…
„A młoda, tak?” zapytała żona, która już wszystko wiedziała.
— Tak, młoda! Co w tym złego? Ja też jestem jeszcze młoda, ale ty… Cóż mogę powiedzieć, sama wszystko rozumiesz, Aleksandro.
— Tak, rozumiem. Postanowiłaś odejść do młodszej. I zdradzić mężczyznę, który był z tobą od samego początku. Pomagałam ci we wszystkich twoich przedsięwzięciach, wspierałam cię, kiedy dopiero zaczynałaś swój biznes. Razem przeżyliśmy tyle wzlotów i upadków. Ale teraz wolisz nie pamiętać tych czasów. Tak, jesteś szanowaną, odnoszącą sukcesy osobą. Ale dzięki komu się takim stałaś? Nie powiesz? Oczywiście, możesz teraz o wszystkim zapomnieć. Idź, bo się spóźnisz, elita polityczna na ciebie czeka — powiedział Sasza z uśmiechem. — A o naszym rozwodzie porozmawiamy później. Ja też nie potrzebuję takiego męża.
Giennadij wyszedł, a kobieta, nie zdejmując pięknego kostiumu, wezwała taksówkę.
Poszła do firmy męża, aby spotkać się z jego prawnikiem, z którym kobieta była wcześniej umówiona.
Tatiana Wiktorowna była mniej więcej w tym samym wieku co Sasza. Pracowała w firmie Giennadija od dawna i wiele zrobiła, aby ratować ich interesy w różnych sytuacjach. Giennadij kilkakrotnie próbował zwolnić doświadczonego specjalistę, planując zatrudnić kogoś młodszego, ale żona go odradzała, twierdząc, że nie znajdą lepszego prawnika.
— Cześć, Tatiana Wiktorowna. No cóż, jak już wcześniej wspominałam, Giennadij w końcu zdecydował się na rozwód. Omówmy teraz szczegóły podziału naszego biznesu.
„Szkoda. Byliście taką zgraną parą” – westchnęła.
Giennadij był całkowicie zaskoczony, gdy dowiedział się, że Aleksandra postanowiła zabrać połowę wszystkiego, co zgodnie z prawem należało do niej.
— Zwariowałeś? Po co ci to? Jesteś zwykłym księgowym i nic o tym nie rozumiesz! — krzyknął Giennadij, plując. — Mogłeś wziąć pieniądze i żyć spokojnie.
— Nie, nie potrzebuję pieniędzy, sam je zarobię! I to więcej niż ty! A co do tego, że tego nie rozumiem, to ty, mój drogi, jesteś w głębokim błędzie. Wszystkie etapy rozwoju twojego biznesu odbywały się na moich oczach i z moją pomocą. Dlatego podzielimy firmę, a to nie podlega dyskusji.
Giennadij był oburzony, próbował przekonać żonę, a nawet ją zastraszyć. Ale wszystko na próżno. Aleksandra była zdecydowana podzielić się wszystkim, co mieli, do ostatniego grosza.
*********
– Nie, wyobrażasz sobie, co za pech! – oburzyła się Nina w rozmowie z przyjaciółką. – Ułożyłam taki wspaniały plan, dopracowałam wszystko w najdrobniejszych szczegółach, poświęciłam tyle czasu i wysiłku, żeby zdobyć bogacza. A ta stara baba, jego żona, postanowiła wszystko Genowi wyrwać. No i powiedz mi, gdzie tu sprawiedliwość? Po podziale nic nie zostanie! A potem córka będzie domagać się swojego. Matka na pewno ją wkurzy.
— O czym ty mówisz? Obiecał ci, że cały interes zostanie jego! — zdziwił się przyjaciel.
— Kto wie, co obiecał! Fakty mówią co innego. Jego była okazała się nie taka głupia, jak ją sobie wyobrażał. Nie, co za pech! Spędziłem miesiące, śledząc wszystkie jego wizyty i spotkania, starałem się dotrzeć na imprezy, na których była Gena. Wszystko się udało! A teraz taka katastrofa. Przecież mogłem wybrać innego kandydata na bogatego męża spośród wszystkich kandydatów, miałem wielu na tej liście.
Nina poważnie rozważała zerwanie z nieszczęśliwym kochankiem, który w jeden dzień stracił połowę swojego majątku. Była taka młoda i piękna. Czemu nie mogła znaleźć kogoś bardziej udanego i bogatego?
Giennadij czuł, że gdy tylko się rozwiódł i uwolnił od więzów małżeńskich, Nina oziębła. Nie była już tak żywa i beztroska, kiedy się poznali. Nie wyznała mu miłości, nie snuła wspólnych planów. A kiedy mężczyzna zaproponował, że zamieszka z nią, zapraszając ją do swojego nowego, dużego mieszkania, które kupił zaraz po rozwodzie, Nina odmówiła. Wyjaśniła, że jest jeszcze młoda i nie dojrzała do tak poważnego związku.
– Jak to możliwe, kochanie? Przecież to wszystko dla ciebie! I rozwód, i te procesy o podział majątku i interesy. Myślisz, że to wszystko było dla mnie łatwe? – Giennadij był obrażony taką reakcją ukochanej.
– No cóż, tak to jest! A tak przy okazji, nic ci nie obiecywałam. A ty obiecałeś mi wiele. A teraz okazuje się, że mnie oszukałeś. Twój interes upadł i niewiele zostało z bogactwa, którym się tak bez przerwy chwaliłeś – powiedziała cynicznie Nina.
— No cóż, przesadzasz. Jeszcze mi dużo zostało, uwierz mi! Na pewno starczy dla nas! Nie bądź kapryśny, tak bardzo cię kocham!
— No to, jako dowód twojej miłości, kup mi mieszkanie i samochód. Teraz, zanim podpiszemy umowę małżeńską. Tak, żeby to była tylko moja własność. A wtedy może zgodzę się na ślub.
A Giennadij, wiedziony miłością i jakimś innym niezrozumiałym uczuciem, które nęci tylko starszych mężczyzn, z radością rzucił się, by spełnić zachcianki ukochanej. Nina w ciągu zaledwie dwóch dni zarejestrowała na swoje nazwisko duże mieszkanie w nowym budynku i drogi samochód.
Miesiąc później rzuciła Giennadija. Teraz w planach podboju pojawił się kolejny kandydat – bogatszy i bardziej szanowany.
Firma Saszy powoli, ale nie od razu, zaczęła się rozwijać. Nieznacznie zmieniła kierunek działania i wprowadziła innowacje do strategii.
Giennadij, po długim okresie żałoby, w końcu znalazł sobie młodą żonę. Nie tak przebiegłą i ambitną jak Nina, ale też o ciekawej powierzchowności. Nie wstydził się okazywać jej znajomym i przyjaciołom.
Nie jest już zapraszany na przyjęcia w urzędzie burmistrza ani na oficjalne spotkania z elitą polityczną. Jego status nie jest już taki sam. I pieniędzy jest znacznie mniej.