- Cicho, twój telefon piszczy! — powiedziała Olesia, nie odrywając się od gotowania obiadu.
- Jestem pod prysznicem! — dobiegło z łazienki. — Zobacz, co tam jest, może coś ważnego!
Olesia wytarła ręce w kuchenny ręcznik i podeszła do szafki nocnej, gdzie leżał telefon męża. Ekran rozświetlał się nowym powiadomieniem. Zwykle nie czytała cudzych wiadomości, ale jej wzrok mimowolnie wychwycił tekst: „Nasza relacja z tobą to najlepsze, co mamy w pracy… Tęsknię za tobą, czekam na jutro”.
Wiadomość pochodziła od niejakiej Wasiliny. Olesia zamarła, czytając tekst na nowo. W głowie natychmiast pojawiły się jej fragmenty rozmów – Dima kilkakrotnie wspomniał o swojej nowej koleżance Wasilinie, ale bez większych szczegółów.
- Co się dzieje? — Dima wszedł do kuchni, wycierając włosy ręcznikiem.
Olesya zwróciła się do niego, trzymając w ręku telefon.
- Co to znaczy?
„Co?” Zmarszczył brwi ze zdziwieniem, ale gdy spojrzał na ekran, jego wyraz twarzy nieznacznie się zmienił.
- Czy wasze związki są najlepsze? — Olesya podkreślała każde słowo. — Jakie są wasze związki, Dima?
Szybko podszedł i wziął telefon.
- Źle to zrozumiałeś! Po prostu dobrze nam się razem pracuje! Mamy wspólny projekt i tak dalej!
- O dziesiątej wieczorem piszą do ciebie o „lepszych stosunkach”? — Olesia skrzyżowała ramiona na piersi. — A dlaczego ja pierwszy raz słyszę o tym wspólnym projekcie?
- Bo to są sprawy służbowe, które cię nie interesują! — Dima wzruszył ramionami, ale jego wzrok błądził z boku na bok. — Od kiedy czytasz moje wiadomości?
- Skoro sam prosiłeś, żebym zajrzał, to „może coś ważnego”! — odparła Olesya. — I wygląda na to, że odkryłam coś naprawdę ważnego!
Dima usiadł przy stole, wciąż unikając bezpośredniego kontaktu wzrokowego.
- No dobra, czasem gadamy po pracy! Nic specjalnego!
– Kłamiesz! – Olesia podeszła bliżej. – Wiem, kiedy kłamiesz! Twoje prawe oko drga! Tak jak teraz!
Spojrzała na niedokończony obiad i nagle poczuła falę gniewu. Cztery lata małżeństwa, a teraz to? Olesia chwyciła nóż i mocno wbiła go w deskę do krojenia.
- Lepiej powiedz prawdę! Natychmiast!
Dima westchnął i opuścił ramiona.
- Dobrze. Wasilina i ja… Mamy coś takiego… Nie wiem, jak to nazwać…
- Romans? Romans? Zdrada? — Olesia zaczęła wyciągać szuflady kuchennej szafki, wyjmując rzeczy Dimy — jego ulubiony kubek, notes z notatkami, jakieś drobiazgi. — Pomóż mi znaleźć odpowiednie słowo!
- Oles, nie! — próbował powstrzymać jej rękę. — Porozmawiajmy spokojnie!
- Spokojnie? — Strząsnęła jego dłoń. — Zdradzasz mnie i chcesz porozmawiać spokojnie? — Olesya poszła do sypialni i otworzyła szafę. — Jak długo to już trwa?
- Jakieś dwa miesiące… — Dima poszedł za nią, patrząc, jak zaczęła zdejmować mu ubrania. — Olesya, przestań! To nie jest takie poważne, jak myślisz!
- To nic poważnego? — Zatrzymała się i odwróciła do niego. — Okłamywałeś mnie przez dwa miesiące, spałeś z inną kobietą i to nic poważnego?
„Nie chciałem, żebyś dowiedziała się o tym w ten sposób!” Dima spróbował wziąć ją za rękę, ale ona się cofnęła.
- Czego chciałeś? — Olesia wrócił do szafy i kontynuował wyjmowanie koszul i spodni. — Może planowałeś romantyczną kolację i wyznanie, że masz kochankę?
- Miałem to przerwać! — Dima opadł na łóżko. — Naprawdę, Olesiu! To zwykła głupota, chwilowa słabość!
- Chwila słabości trwająca dwa miesiące? — Rzuciła na podłogę garść ubrań. — Spakuj swoje rzeczy i wynoś się stąd!
- Dokąd? — Dima wyglądał na zdezorientowanego.
- Do twojej Wasiliny! — warknęła Olesia. — Albo gdziekolwiek chcesz! Ale tu nie zostaniesz!
– Olesiu, dość tego! – Dima próbował mówić rozsądnie. – Tak, jestem winny! Ale czy jeden błąd naprawdę przekreśla wszystko, co mieliśmy?
– Ani jednego błędu, a dwa miesiące systematycznego oszustwa! – Olesia kontynuowała opróżnianie szafy. – I tylko tyle wiem! Może okłamywałeś mnie od samego początku naszego małżeństwa! A może miałeś coś z kimś, zanim się pobraliśmy!
– To nieprawda! – Dima wyskoczył z łóżka. – Zacząłem romans z Wasiliną zaledwie dwa miesiące temu! Wcześniej nigdy cię nie zdradziłem! Przysięgam!
- Za późno na przysięgę! — Olesia zatrzymała się i spojrzała na rzeczy porozrzucane na podłodze. — Zbierz to i idź!
Dima powoli zaczął zbierać swoje rzeczy z podłogi i ostrożnie układać je na łóżku.
- Oles, porozmawiajmy jednak! Porozmawiajmy normalnie! — starał się, żeby jego głos brzmiał spokojnie. — Przecież jesteśmy dorośli!
— O czym tu gadać? — Olesia stała z rękami skrzyżowanymi na piersi. — Zdradziłeś mnie! Przez dwa miesiące! Z koleżanką! O czym tu gadać?
- To nie jest takie proste, jak się wydaje! — Dima usiadł na skraju łóżka. — Nie chciałem cię urazić!
- Nie chciałeś urazić? — uśmiechnęła się Olesia. — Dziwny sposób, żeby nie urazić — spać z inną kobietą!
Dima skrzywił się.
- Czy nie możesz wyrażać się w ten sposób?
- Jak mam się wyrazić? — Olesia podeszła bliżej. — Jakich górnolotnych słów mogę użyć, żeby opisać twoją zdradę? Jak nazwać to, co jej zrobiłeś w godzinach pracy? „Zajęciami pozalekcyjnymi”? „Społecznością korporacyjną”?
- Olesiu, to bardziej skomplikowane! — Dima wstał i spojrzał jej w oczy. — Widzisz, ostatnio czułem, że coś między nami nie gra! Żyjemy jak sąsiedzi – praca, dom, obiad, telewizja, sen! I tak w kółko! Ani iskry, ani ognia! Nic!
- A ty postanowiłaś szukać ognia gdzie indziej? — Olesia cofnęła się o krok. — Zamiast rozmawiać ze mną?
– Próbowałem! – Dima rozłożył ręce. – Pamiętasz, jak w styczniu proponowałem wyjazd na weekend do wiejskiego hotelu? A ty mówiłeś, że lepiej wydać pieniądze na remont łazienki! Zaprosiłem cię do teatru, a ty wolałeś serial w domu!
- I to jest powód, żeby oszukiwać? — Olesia pokręciła głową. — Mogłaś nalegać, mogłaś wytłumaczyć, że to dla ciebie ważne, a nie biec do pierwszej lepszej osoby!
– Wasilina nie jest pierwszą osobą, którą spotykamy! – zaprotestował Dima. – To mądra, ciekawa dziewczyna! A wiesz, co jest najbardziej zaskakujące? To… Sytuacja z nią jeszcze bardziej poprawiła nasze relacje!
Olesya zamarła, nie wierząc własnym uszom.
- Co?!
– Pomyśl tylko! – Dima zaczął mówić ożywionym głosem. – W ostatnich tygodniach stałem się dla ciebie bardziej uważny, przynosiłem kwiaty, proponowałem wyjście do kina! Czułem się bardziej energiczny, bardziej żywy! A wszystko to dzięki temu, że w moim życiu pojawiło się coś nowego!
- Mówisz teraz poważnie? — Olesya poczuła, jak wszystko w niej wrze. — Chcesz powiedzieć, że zdradziłaś mnie dla naszego dobra?
– Żeby umocnić nasze małżeństwo! – Dima skinął głową. – To paradoks, ale czasem tak bywa! Człowiek potrzebuje nowych wrażeń, adrenaliny, żeby wrócić do domu i docenić to, co ma!
Olesia spojrzała na męża, nie rozpoznając go. To nie był mężczyzna, z którym żyła cztery lata. Nie ten, któremu przysięgła wierność.
- A może powinnam mieć romans w pracy, a potem ci powiedzieć, że to dla wzmocnienia naszej rodziny?!
- Czy ty jesteś w ogóle normalny?! Po co ci to?!
„Może ja też potrzebuję nowych doświadczeń? Nowego mężczyzny w moim życiu?” – wyrzuciła z siebie.
Twarz Dimy się wykrzywiła.
- Nawet nie waż się o tym myśleć!
- Dlaczego? — Olesia podeszła do niego. — W czym jestem gorsza od ciebie? Skoro ty możesz sypiać z każdym na boku, żeby „wzmocnić małżeństwo”, to dlaczego ja nie mogę?
- To zupełnie co innego! — Dima podniósł głos. — Dla mężczyzny to co innego, a dla kobiety to zupełnie co innego!
– No i dobrze! – Olesia klasnęła w dłonie. – Dima jest zwolennikiem podwójnych standardów! On może cię zdradzić, ale żona niech siedzi w domu i wiernie czeka!
- Wszystko wywracasz do góry nogami! — Dima zacisnął pięści, jego twarz zrobiła się purpurowa. — Nigdy nie myślałem o Wasilinie poważnie! To tylko fizjologia!
- Kto powiedział, że będę o kimś myśleć poważnie? — Olesia wzięła telefon i zaczęła coś pisać. — Może też po prostu chcę mieć fizjologię z Andriejem z sąsiedniego wydziału? Nawiasem mówiąc, on się we mnie od dawna podoba!
Dima podskoczył do niej i wyrwał jej telefon.
- Co robisz?!
- Piszę do Andrzeja! — Olesia spojrzała na męża wyzywająco. — Że dziś jestem wolna i gotowa „wzmocnić nasze małżeństwo”!
Dima rzucił telefon na łóżko i złapał Olesję za rękę.
- Nigdzie nie pójdziesz! Jesteś moją żoną!
- A ty jesteś moim mężem! — Spokojnie odsunęła jego ręce. — Ale to ci nie przeszkodziło w tym, żeby przez dwa miesiące zabawiać się z jakąś kobietą!
Dima zamachnął się, ale w ostatniej chwili powstrzymał cios.
- Ja… Nie miałem tego na myśli!
- Ale on mnie prawie uderzył! — stwierdziła Olesya. — Wiesz, nawet się cieszę, że tak się to wszystko potoczyło! Teraz widzę prawdziwego ciebie!
Podeszła do szafy, wyjęła dużą torbę sportową i zaczęła wrzucać do niej rzeczy Dimy.
- Przygotuj się! I nie zapomnij o szczoteczce do zębów! Bo jak inaczej wyliżesz swoją Wasilinę tą swoją śmierdzącą gębą?
- Olesiu, uspokójmy się! — Dima próbował wziąć ją za rękę. — Myliłem się! Przyznaję się! Dajmy sobie czas, żeby wszystko przemyśleć!
„Nie ma się nad czym zastanawiać!” Olesya skończyła pakować jego rzeczy i zapięła torbę. „Nie chcę być z mężczyzną, który uważa, że zdrada to sposób na „wzmocnienie małżeństwa”!”
Olesia wyciągnęła torby z rzeczami Dimy na balkon. Adrenalina kipiała jej w żyłach, ręce lekko drżały z napięcia. Otworzyła drzwi balkonowe i bez wahania rzuciła pierwszą torbę.
- Co ty robisz?! — Dima rzucił się w jej stronę, ale druga torba już leciała za pierwszą.
- Pomagam ci się przeprowadzić! — odpowiedziała Olesia, otrzepując ręce. — Twoje rzeczy czekają na ciebie na dole!
- Zwariowałeś? — Dima wyjrzał z balkonu. — A co jeśli ktoś tamtędy przechodził?
- Sprawdzałam! Nikogo! — Olesia wróciła do pokoju. — Idź, zbieraj! Bo ukradną!
Dima pobiegł do drzwi wejściowych.
- Jeszcze nie skończyliśmy tej rozmowy!
- I już skończyłam! — Olesia poszła za nim na korytarz. — Nie zapomnij zostawić kluczy!
Dima odwrócił się i spojrzał jej w oczy.
- Wrócę i zrobię ci coś takiego! Będziesz tego bardzo żałować, Olesiu!
- Jedyne, czego żałuję, to to, że nie dowiedziałam się o twoim romansie wcześniej! — Skrzyżowała ramiona na piersi. — Idź, Wasilina czeka!
Dima wybiegł z mieszkania przeklinając. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, Olesia przekręciła klucz w zamku, po czym osunęła się na podłogę i zakryła twarz dłońmi. Siedziała nieruchomo przez kilka minut, próbując zrozumieć, co się stało. Potem powoli wstała i podeszła do okna. Dima właśnie wrzucał torby do bagażnika taksówki.
Olesia odwróciła się od okna. Telefon na stoliku w korytarzu zawibrował – Dima. Rozłączyła się i wyłączyła dźwięk. Teraz potrzebowała czasu na przemyślenia.
Dwie godziny później Dima stał w drzwiach mieszkania Wasiliny, nerwowo przestępując z nogi na nogę. Nie zapowiadał wizyty, licząc na element zaskoczenia. W końcu sama napisała, że za nią tęskni.
Drzwi się otworzyły i Wasilina zamarła na progu.
- Dima? Co ty… Co ci się stało?
- Moja żona mnie wyrzuciła! — Skinął głową w stronę toreb u swoich stóp. — Mogę wejść?
Wasilina niepewnie odsunęła się i pozwoliła mu wejść do mieszkania.
- I przyszedłeś do mnie? A co się stało z twoją żoną?
- Przeczytała twoją wiadomość! — Dima wszedł do salonu i zmęczony opadł na sofę. — Tę o lepszych relacjach w pracy!
- O Boże! — Wasilina zasłoniła usta dłonią. — Dima, bardzo mi przykro… Ale nie możesz tu zostać!
- Dlaczego? — Zdziwił się i uniósł brwi. — Przecież masz własne mieszkanie!
„Niezupełnie…” Wasilina przygryzła wargę. „Igor przyjeżdża w weekendy…”
- Igor? — Dima spiął się. — Kim jest Igor?
- Mój mąż! — Wasilina odwróciła wzrok. — Mieszkamy osobno, bo on pracuje w innym mieście, ale przyjeżdża w każdy weekend.
Dima powoli wstał z sofy.
- Jesteś żonaty? I przez cały ten czas…
- A myślałaś, że jestem wolna? — Wasilina uśmiechnęła się szeroko. — Nigdy nie mówiłam, że jestem rozwiedziona!
- Ale wy… My… — Dima nie mógł znaleźć słów. — To niesprawiedliwe!
- Niesprawiedliwe? — Wasilina skrzyżowała ramiona na piersi. — A zdradzanie ze mną żony — czy to sprawiedliwe?
W tym momencie klucz przekręcił się w zamku i drzwi się otworzyły. Na progu stanął rosły mężczyzna z torbą podróżną: – Niespodzianka, kochanie! Wypuścili mnie dzień wcześniej!
Wasilina zbladła.
- Igor…
Igor przeniósł wzrok z żony na Dimę, a potem na torby stojące pod ścianą.
- Co to za bzdura?
„To… kolega…” – wyjąkała Wasilina. – „Przyszedł do pracy!”
- Z walizkami? — Igor wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. — Myślisz, że jestem głupi?
Dima wyprostował się, próbując wyglądać na bardziej pewnego siebie.
- Słuchaj, tu nastąpiło nieporozumienie…
- Zamknij się! — warknął Igor. — Jeszcze z tobą nie rozmawiam!
Zwrócił się do żony.
- Od jak dawna to masz?
„Igorze, wszystko mogę wyjaśnić!” zaczęła Wasilina, ale mąż jej przerwał:
— Wyjaśnij? Co dokładnie? Jak ty sobie radzisz z tym facetem, kiedy ja haruję w innym mieście?
- Nie mów tak! — krzyknęła Wasilina. — To nie tak, jak myślisz!
- Co mam myśleć? — Igor machnął ręką po pokoju. — Facet z torbami w naszym mieszkaniu, ty półnaga i blada jak ściana! O czym tu myśleć?
Dima próbował dotrzeć do wyjścia.
- Chyba pójdę…
Igor złapał go za kołnierz.
- Dokąd idziesz, kochanie? Jeszcze nie skończyliśmy!
„Puść go!” krzyknęła Wasilina. „Igorze, tylko pogarszasz sytuację!”
- Gorzej? — Puścił Dimę i zwrócił się do żony. — Czy może być gorzej? Wracam do domu i zastaję cię z kochankiem!
„On nie jest…” zaczęła Wasilina, ale urwała pod ciężarem spojrzenia męża.
- Nie kochanka? — uśmiechnął się Igor. — Kogo? Hydraulika? Elektryka?
- Wychodzę! — Dima w końcu dosięgnął swoich bagaży. — Przepraszam za niedogodności!
- A ty — wynoś się z mojego domu! — Igor wskazał na drzwi Wasilinie. — I nie chcę, żebyś tu jutro była! Bierz ubrania i spadaj!
„Igorze, błagam cię…” – łzy spływały po policzkach Wasiliny.
- Nie! — warknął Igor. — Spakuj się i wynoś! Złożę pozew o rozwód!
Wasilina zwróciła się do Dimy, który już stał w drzwiach.
- To wszystko przez ciebie! Zniszczyłeś moją rodzinę!
- Ja? — Dima był zaskoczony. — Nigdy mi nie mówiłeś, że jesteś żonaty!
- Ale ty nigdy nie pytałeś! — krzyknęła Wasilina. — Nie obchodziło cię to!
Dima wybiegł z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami. Skandal trwał dalej. Stał na korytarzu z dwiema torbami u stóp, kompletnie zdezorientowany. W ciągu jednego dnia stracił żonę, ukochaną i dach nad głową.
Miesiąc później Dima siedział w małej kawiarni niedaleko swojego dawnego biura, obojętnie mieszając długo zimną kawę. Życie, które budował latami, rozpadło się niczym domek z kart w ciągu kilku dni.
Po tej nocy wynajął pokój w tanim hotelu, licząc, że Olesia ochłonie. Ona jednak nie odpowiadała na jego telefony ani wiadomości. Tydzień później otrzymał zawiadomienie o rozwodzie. Dima próbował porozmawiać z nią osobiście, ale nie otworzyła mu drzwi. Pewnego dnia przyszedł z kwiatami – bukiet pozostał na progu.
Nigdy więcej nie zobaczył Wasiliny. Ale jej obecność w jego życiu przyniosła nieoczekiwany skutek – dwa tygodnie temu wezwano go do gabinetu dyrektora. Na stole leżało oświadczenie Wasiliny dotyczące molestowania w miejscu pracy.
„Nie rozumiem!” – powiedział wtedy Dima. „Mieliśmy związek za obopólną zgodą!”
- Ona twierdzi coś przeciwnego! — odpowiedział dyrektor. — Ona mówi, że zmusiłeś ją do intymnego związku, szantażowałeś zwolnieniem!
„To absurd!” wykrzyknął Dima. „Ona nie ma żadnych dowodów!”
– Ale ona ma świadków waszych spotkań poza godzinami pracy! – dyrektor pokręcił głową. – A twoja korespondencja na czacie firmowym z niejasnymi aluzjami! Dmitrij, znasz naszą politykę – zero tolerancji dla takich rzeczy!
Tego samego dnia Dima opuścił biuro z pudłem rzeczy osobistych i wypowiedzeniem umowy o pracę. Firma postanowiła nie kierować sprawy do sądu, ale wypłaciła mu minimalne odszkodowanie.
„Jeszcze kawy?” głos kelnerki przywrócił go do rzeczywistości.
– Nie, dziękuję! Rachunek proszę – Dima potarł skronie. Ból głowy nie ustępował od kilku dni.
Opuszczając kawiarnię, udał się do budynku MFC, gdzie zaplanowano spotkanie z Olesją w celu podpisania ostatecznych dokumentów rozwodowych. Czekała już w holu, rzeczowa i opanowana. Tylko jej oczy zdradzały, jak ciężkie były dla niej te tygodnie.
- Cześć! — Dima stanął przed nią.
- Cześć! — Olesya skinęła głową, nie patrząc na niego. — Wszystkie dokumenty są gotowe, wystarczy je tylko podpisać!
„Oles, może powinniśmy porozmawiać?” Spróbował wziąć ją za rękę, ale ona się odsunęła.
- O czym? Wszystko już postanowione! — Wyprostowała kosmyk włosów. — Sprzedajemy mieszkanie, dzielimy się pieniędzmi po połowie, tak jak się umówiliśmy!
- Nie mówię o mieszkaniu! — Dima zniżył głos. — Mówię o nas! Czy cztery lata nic nie znaczą?
- To znaczy! — Olesya w końcu podniosła na niego wzrok. — To znaczy, że spędziłam cztery lata z mężczyzną, który uważa zdradę za sposób na wzmocnienie małżeństwa!
W kancelarii adwokackiej po cichu podpisali wszystkie niezbędne dokumenty. Dima ukradkiem obserwował Olesję – schudła, ale wyglądała na zdeterminowaną i nawet jakby odnowioną.
„Znalazłeś nowe mieszkanie?” zapytał, gdy wyszli na zewnątrz.
- Tak, niedaleko mojej pracy! — Założyła rękawiczki. — Jest mały, ale dla mnie samego wystarczy!
- A ja chyba pojadę do rodziców… — Dima spojrzał gdzieś ponad jej głową. — Z takim opisem pracy w mieście nie znajdziesz!
„Rozumiem!” powiedziała Olesia i w jej głosie nie było cienia współczucia.
- Wasilina odeszła, wiesz? — Dima uśmiechnął się szeroko. — Po tym, jak złożyła na mnie skargę! Podobno jej mąż jednak złożył pozew o rozwód!
- Nie dziwię się! — Olesia zapięła płaszcz. — No, muszę iść!
„Czy mogę do ciebie zadzwonić?” zapytał Dima, zdając sobie sprawę z absurdalności swojego pytania.
- Dlaczego? — Pokręciła głową. — Wszystko postanowiliśmy, Dim! Zacznij nowe życie! Beze mnie!
Trzy miesiące później, po roztrwonieniu połowy pieniędzy ze sprzedaży mieszkania na alkohol i wynajęcie mieszkania, Dima rzeczywiście pojechał na wieś do rodziców. Tam nie było pracy, ani perspektyw. Dostał pracę jako pomocnik mechanika w lokalnym warsztacie samochodowym, ale nie wytrzymał długo – pijaństwo i apatia zrobiły swoje. Rodzice patrzyli na syna z niepokojem i niezrozumieniem, ale nie mogli nic zrobić, żeby mu pomóc.
I Olesia… Olesia rozkwitła. Nowe mieszkanie, awans w pracy, kursy języków obcych. Kiedyś wydawało jej się, że bez Dimy życie straci sens, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna – w końcu poczuła się wolna. Bez ciągłych kłamstw, bez konieczności dostosowywania się do cudzych pragnień, bez zdrady.
Czasami, przechodząc obok kawiarni, w której poznała Dimę, czuła lekkie ukłucie nostalgii. Ale potem przypomniała sobie jego słowa o „wzmocnieniu małżeństwa” i szła dalej, nie oglądając się za siebie. Przeszłość była przeszłością, a Olesia w końcu nauczyła się patrzeć tylko w przyszłość…