Nie przyjechaliśmy do was, żeby pracować na roli, ale żeby odpocząć, samemu tu wszystko posprzątać – postanowiła bratowa z synowej zrobić służącą.

— Ty tu narobiłaś tyle bałaganu, a my musimy to sprzątać? — Rita wrzasnęła tak głośno, że kot sąsiada zeskoczył ze strachu z płotu.
— Ale ja nie jestem robotem, mam czas być wszędzie, a ty mogłabyś pomóc — Polina postanowiła stanąć w swojej obronie.

„Nie przyszliśmy do was, żeby pracować na roli, ale żeby odpocząć, więc sama tu wszystko posprzątaj” – rozkazała bratowa.

Denis, mąż Poliny, spojrzał na żonę z dezaprobatą.

„Ale uprzedziłeś mnie wcześniej! Mogłeś chociaż raz ruszyć i zrobić wszystko jak należy” – syknął do żony i poszedł za siostrą.

„No dobrze” – pomyślała dziewczyna – „tym razem możesz odpocząć, ale ta sztuczka już więcej ci nie pomoże…”

Polina i Denis są małżeństwem od pięciu lat. Rok po ślubie kupili duży, prywatny dom. Rodzice i krewni mieszkający w innym mieście docenili ten zakup.

Dom pary stał w malowniczym miejscu. Tuż za ogrodem warzywnym płynęła rzeka, a w pobliżu rósł niewielki las. Sklepy, przedszkole i szkoła znajdowały się w niewielkiej odległości, ale z samochodem nie stanowiło to problemu.

„Jak dobrze, że masz taki duży dom. Będziesz miał gdzie pojechać na wakacje z dziećmi latem” – powiedziała radośnie Ritka, siostra Denisa.

Następnego lata para przyjęła gości. Pierwszymi, którzy odwiedzili, byli krewni gospodarza.

Matka Denisa, Ludmiła Dmitriewna, kobieta aktywna i wpływowa, oraz jego ojciec, Michaił Pietrowicz, od razu upodobali sobie pokój gościnny na pierwszym piętrze.

„Jesteś młoda, więc biegaj po schodach w górę i w dół” – powiedziała teściowa stanowczo – „ale mój ojciec i ja czujemy się tu dobrze”.

Siostra Denisa, Ritka, jej mąż Misza i dwaj synowie, Artemka i Jegorka, zajmowali strych. Był duży i starczyło miejsca dla wszystkich.

„Wspaniale tu” – nie przestawała podziwiać szwagierka. „Wypoczęłam jak w sanatorium!”

Ritka nie była nieszczera. Cała grupa mieszkała u jej brata i jego żony przez ponad miesiąc. Przez cały ten czas Polina prała, gotowała ogórki dla całej grupy, szorowała podłogi i pod każdym względem sprawiała gościom radość.

„Wyobraź sobie, ich najmłodszy, Jegorka, ma alergię. Okazuje się, że nie może jeść połowy produktów. Jest też wybredny w jedzeniu. Musiałam gotować dla niego osobno” – Polinka skarżyła się matce przez telefon.

Kiedy goście odeszli, dziewczyna miała wrażenie, jakby przejechał ją pociąg.

„Po takich wakacjach potrzebny jest co najmniej tydzień odpoczynku, żeby dojść do siebie” – żaliła się dziewczyna swoim kolegom.

Ale krewni męża docenili gościnność pary. W maju następnego roku teściowa postawiła syna przed faktem dokonanym, mówiąc: „Czekaj, będziemy tam latem”.

— Powiedz jej tylko, kiedy Polina wyjedzie na wakacje, to przyjedziemy, kiedy będzie odpoczywać — szepnęła Ludmiła Dmitriewna do słuchawki. Polina siedziała obok niej i wszystko słyszała.

„Tak, oczywiście, odpocznę z nimi” – smutno przemknęła mi przez głowę myśl – „dom będzie pełen gości. Mają się dobrze, są albo nad rzeką, albo w lesie, a ja muszę upiec ciasta dla całej tej gromadki”.

„Wspaniale, moja żona pytała wczoraj, kiedy możemy się ciebie spodziewać, już za tobą tęskni” – Denis szeroko się uśmiechnął i spojrzał na Polyę, która miała kwaśny uśmiech na twarzy.

– No, daj spokój! Gdzie indziej mieliby jechać? Tu jest naprawdę przyjemnie: czyste powietrze, natura. Wieczorem można grillować szaszłyki, skorzystać z sauny – Denis machnął ręką.

„No dobrze, twoja matka z siostrą i jej mężem, ale twoi siostrzeńcy…” Ritka nie wiedziała, jak dotrzeć do Denisa.

– A co z siostrzeńcami? Przecież to dzieci! Wystarczy im się bawić i biegać. A ty jesteś wybredna – rzucił żonie.

„Ale nie tylko muszę gotować i sprzątać, ale muszę też się nimi opiekować” – powiedziała oburzona dziewczyna.

„Powiedz więc Ritce, żeby sama pilnowała chłopaków i tyle” – Denis nie widział żadnego problemu.

Polina spojrzała z tęsknotą: „Tak, powiedz coś swojej szwagierce. Ona wciąż nie zapomniała skandalu, który wywołała podczas jednej ze swoich wizyt…

— Polinka, umyłaś podłogę na strychu? — krzyknęła Ritka z góry.

– Oczywiście! – dziewczyna nie rozumiała, co się dzieje. Chwilę później gość, czerwony jak homar, stanął przed nią.

„Artemka wpełzł pod łóżko i wyszedł pokryty kurzem od stóp do głów!” krzyczał krewny.

– Przepraszam, wytarłam tylko krawędź, gdzie sięgała ręka, ale nie mogłam dosięgnąć ściany. Możesz to zrobić sama, weź mopa w ciemności i wytrzyj – zasugerowała dziewczyna.

– Zwariowałaś? Jesteś panią domu, więc sama go posprzątaj! – Ritka spojrzała oburzona na synową. Nie chciała się kłócić, więc dziewczyna postanowiła zrobić wszystko sama. Chwyciła mopa i wlokła się na górę.

Jednak problemy na tym się nie skończyły.

Polina pracowała jako nauczycielka w szkole podstawowej. Siostra jej męża uznała, że ​​synowa ma obowiązek zająć się wychowaniem i edukacją dzieci w czasie wakacji.

– Tyoma, weź zeszyty i idź do cioci Poli. Będzie się z tobą uczyć matematyki i rosyjskiego – rozkazała szwagierka, kierując się nad rzekę, żeby się opalać. Z jakiegoś powodu uznała, że ​​sama Polina nie ma ochoty się opalać.

„Dobrze, chodźmy szybko do ciotki Poliny, ona teraz wymyśli dla ciebie jakąś ekscytującą grę” – rozkazał krewny po raz kolejny.

Podczas swojej ostatniej wizyty Ritka poszła jeszcze dalej.

„Mishka i ja przyjeżdżamy do ciebie tylko na kilka tygodni” – powiedziała gość, gdy tylko przekroczyła próg. Polina w myślach odetchnęła. Czy naprawdę mogłaby się zrelaksować chociaż w tym roku? „Potem polecimy nad morze, stamtąd do mojej przyjaciółki w Moskwie, a potem wrócimy do ciebie przez Kazań” – kontynuowała szwagierka.

„Masz takie ambitne plany” – pochwaliła Polinka. „A czy dzieci przeżyją taką podróż?” – wątpiła.

— Ty idioto, nie zabierzemy ich ze sobą. Będziesz je miał cały czas! — Ritka spojrzała przez okulary przeciwsłoneczne na swoją krótkowzroczną krewną.

Szybko powiedziano, szybko zrobiono. Dwa tygodnie później szwagierka i jej mąż wyjechali, zostawiając rodziców i synów pod opieką synowej.

„Polinoczko, czemu nie pilnujesz chłopaków? Jeszcze się opalą” – zbeształa teściowa, widząc, jak jej siostrzeńcy biegają bez koszul w palącym słońcu.

— Ludmiła Dmitriewna, ale piekłam ciasta, nie mam czasu zajmować się dziećmi. Więc zapytałam Deniskę — usprawiedliwiła się.

„Znalazłaś kogoś, komu możesz zaufać w kwestii dzieci” – mruknęła kobieta.

— To może chociaż ty możesz mi pomóc? — synowa spojrzała na teściową z nadzieją.

„Jestem starą osobą. Potrzebuję odpoczynku i spokoju, a dzieci robią tyle hałasu, że po pół godzinie zaczyna mnie boleć głowa” – machnęła ręką i zniknęła na werandzie, gdzie w cieniu wisiał hamak.

– Masz oczy z tyłu głowy? Nie widziałaś, że Jegorka okradał kota sąsiada? – Ritka tak histeryzowała przez telefon, że nawet jej teściowa, która siedziała obok i słyszała rozmowę, zarumieniła się za córkę.

Rzecz w tym, że Jegorka, ten z alergią, postanowił pogłaskać kota sąsiada, który lubił odpoczywać w cieniu hortensji na działce Polinki. Konsekwencje kontaktu ze zwierzęciem nie nadeszły długo, objawiając się silną reakcją alergiczną.

Oprócz Polinki w domu przebywały jeszcze trzy osoby dorosłe, ale z jakiegoś powodu bratowa postanowiła zrzucić całą odpowiedzialność za to, co się wydarzyło, na barki synowej.

Kiedy teściowa ponownie wspomniała o przyjeździe w maju przyszłego roku, dziewczyna się spięła. Nie cieszyła się na zbliżające się wakacje i gdyby dyrektor na to pozwolił, z radością by z nich zrezygnowała.

„Posprzątałaś strych?” – zapytał Denis żonę na kilka dni przed kolejną wizytą krewnych.

„Nie” – odpowiedziała Polinka i uśmiechnęła się do własnych myśli.

„Znowu domagasz się skandalu od Rity?” – ostrzegł jej mąż.

„Jeśli ona chce odpocząć w moim domu, nie mam nic przeciwko, ale nie będę już w tym uczestniczył”.

Denis wpatrywał się w żonę z oszołomieniem. O czym ona mówiła?

– Naprawdę obraziłaś się na krytykę siostry? Całe życie tak ma. Przy najmniejszym problemie od razu zaczyna krzyczeć – machnął ręką facet.

„Nie obchodzi mnie jej narzekanie, ale nie zamierzam już zawracać sobie głowy jej dziećmi i nie zamierzam też gotować dla wszystkich tych ludzi” – dziewczyna była więcej niż zdeterminowana.

— Och, nie przesadzaj. To dzieci, moi siostrzeńcy! A co wy tam właściwie gotujecie? Obiad zróbcie, pół godziny!

— Więc sam zajmij się swoimi siostrzeńcami, siostrą i matką. I sam będziesz musiał wysłuchiwać wszystkich ich skarg!

Denis spojrzał na żonę sceptycznie. Co mogła zrobić? Nie wpuścić krewnych?

Gdyby wiedział, jak potoczy się cała ta historia, zastanowiłby się dwa razy, zanim zgodziłby się na przybycie gości.

***

…Ritka wtoczyła się na podwórko z ogromną walizką. Misza i jego synowie dreptali za nimi. Rodzice zamykali pochód.

„Gdzie jest gospodyni?” Ludmiła Dmitriewna była zdziwiona, gdy zobaczyła swojego syna stojącego samotnie na ganku.

„Poleciałem do Turcji…” odpowiedział Denis.

— Co masz na myśli mówiąc do Turcji? — Ritka puściła rączkę walizki, a ta z hukiem upadła na chodnik. — Nie spodziewała się takiego obrotu spraw.

— …Lecę do Turcji! — oświadczyła Polina dwa dni wcześniej.

„Tak, nie zapomnij przynieść mi rachatłukum i dywanu w prezencie” – uśmiechnął się Denis, będąc absolutnie pewnym, że jego żona żartuje.

„Tyle tureckich przysmaków, ile chcesz, ale dywanu nie będę ciągnąć” – odpowiedziała żona.

Jej mąż właśnie zauważył, że wyjęła starą walizkę i pakuje do niej rzeczy.

„Czekaj, nie możesz odlecieć…” Denis nic nie rozumiał.

— Dlaczego? — Polina spojrzała na męża niewinnym wzrokiem.

— Mamy gości… Mamę, Ritę, dzieci…

– Ty masz gości, a ja urlop. Ja też chcę odpocząć, a nie stać przy garnkach i starać się dogodzić wszystkim – Polinka spojrzała gniewnie na męża.

„To niesprawiedliwe!” – mąż wciąż nie tracił nadziei, że uda mu się dotrzeć do sumienia żony.

„Niesprawiedliwe jest pozbawianie mnie należnego mi odpoczynku i robienie ze mnie pracownika służb” – Polina była więcej niż zdeterminowana, by dać nauczkę Denisowi i całej jego rodzinie, która już bardzo działała jej na nerwy.

Kiedy w końcu przekonał się, że jego żona rzeczywiście wyjechała do kurortu, facet początkowo postanowił się obrazić, ale po namyśle zmienił swój gniew w litość.

„Z kim lecisz?” zapytał dwie godziny później.

— Natasza i Lena zaprosiły mnie, żebym pojechała z nimi w zeszłym roku…

„Ręczniki kąpielowe są w górnej szufladzie komody, a pościel z pojedynczych łóżek jest w…” Polinka postanowiła jednak choć trochę ułatwić mężowi życie, opowiadając mu, gdzie wszystko jest i jak szybko upiec ciepły obiad w piekarniku.

– Och, nie przesadzaj. Jakbym nie mógł sobie poradzić bez rąk – przerwał jej mąż. – Jeśli mnie posłuchasz, to nie moi krewni do nas przyjadą, tylko Armagedon się zbliża.

„Cóż, Bóg raczy wiedzieć, że chciałam jak najlepiej” – pomyślała Polinka i całując męża w policzek, podniosła walizkę i wtoczyła ją do taksówki czekającej przy bramce.

W jej duszy grała orkiestra, motyle trzepotały w powietrzu – wybierała się na pierwsze prawdziwe wakacje od pięciu lat. Czekał na nią hotel all-inclusive i trzy tygodnie relaksu nad łagodnym morzem.

Zanurzywszy się w magicznym świecie morskich fal, bufetu i niekończącej się rozkoszy, Polya dopiero czwartego dnia wakacji zdała sobie sprawę, że zapomniała wyłączyć tryb samolotowy w telefonie.

Gdy tylko Internet przedostał się do telefonu, wydał on długi, przenikliwy pisk, informując właściciela o całej lawinie wiadomości.

Gdzie jest bielizna?

„Dlaczego nie odbierasz telefonu?”

„Gdzie schowałeś cały szampon?”

„Gdzie jest nasza ścierka do podłogi?”

„Czym karmiłeś Jegorkę?”

Polina przeczytała wiadomości od męża i uśmiechnęła się. W końcu był na jej miejscu.

„Nie tak się zachowujesz! Ma gości i uciekła z domu. Mogła chociaż pościelić łóżka, tak chowała pościel po całym domu, że ledwo ją znaleźliśmy. Mysz powiesiła się w lodówce. Rita tak ciężko pracowała z chłopakami przez rok, że myślała, że ​​będzie miała chociaż miesiąc odpoczynku, a na twój kaprys musi sprzątać dom od rana do wieczora i stać przy piecu! Co za dobra gospodyni!…”

Ludmiła Dmitriewna, która jeszcze na urodziny swojej synowej wysłała krótką wiadomość tekstową ze zwięzłym „Gratulacje”, tym razem nie powstrzymała się od impulsu i nagrała pięciominutową, pełną gniewu wiadomość audio.

„Czy ty kompletnie oszalałaś w szkole?” – głos szwagierki brzmiał histerycznie. „Nawet nie posprzątała domu, pobiegła odpocząć, patrz, jest zmęczona! Czy ja się tu najęłam do pracy na roli? Chcieliśmy z Miszą pojechać samochodem do Soczi, a teraz, na twój kaprys, utkniemy tu z tobą!”.

Polinka uśmiechnęła się i wybrała numer męża.

— Czemu nie odbierasz? Myślałem, że coś się stało! — krzyknął głośnik tak głośno, że sąsiad na leżaku spojrzał na właściciela telefonu ze zdumieniem.

„W porządku, przepraszam, zapomniałam wyłączyć tryb samolotowy” – przeprosiła dziewczyna. „Jak się masz?”

To pytanie było tylko formalnością; ona już wiedziała, jak wygląda sytuacja w jej domu.

— Co, co! Cudownie… — mruknął Denis i zamilkł.

– Przepraszam, nie miałem pojęcia, ile kłopotów sprawiają goście. Wydawało mi się, że wszystko robi się samo. Nie miałem pojęcia, że ​​tyle czasu zajmuje gotowanie, sprzątanie i pranie – powiedział mąż z poczuciem winy po chwili milczenia.

— Cieszę się, że to wszystko zrozumiałeś.

— No dobra, mama i siostra, ale Jegor i Artiomka wycisnęli ze mnie całą duszę. To dwa małe diabły! Doprowadzili mnie do szału w pół godziny.

– To twoi ulubieni siostrzeńcy. A jeśli jesteś zmęczony, poproś siostrę, żeby zajęła się swoimi dziećmi – chciała powiedzieć Polina, ale powstrzymała się i zapytała: – Co tam robią twoi goście? Czym ich częstujesz, jak ich zabawiasz? – zapytała z ciekawością.

„…Nie będę cię leczyć…” odpowiedział facet niepewnie.

— Co masz na myśli? — Polina spięła się.

„Widzisz, pod koniec drugiego dnia wszyscy tak bardzo działali mi na nerwy… W każdym razie zostawiłem im klucze i powiedziałem, że wysłano mnie w podróż służbową… Nocowałem u Żeni” – przyznał mąż.

— Dobrze, nie wytrzymałeś dwóch dni! — zaśmiała się żona.

Trzy dni później radosny Denis doniósł, że jego matka i siostra miały już dość odwiedzin i postanowiły wrócić do domu. Okazało się, że bez synowej wakacje nie układają się najlepiej, a w domu syna i brata nie jest zbyt przytulnie. Wręcz przeciwnie…

„Ostatni raz mieliśmy taki tłum gości” – obiecał mąż, gdy tylko żona przekroczyła próg. Był tak szczęśliwy na widok Poliny, że umył całą podłogę i ugotował obiad.

Ritka i jej teściowa przez długi czas były złe na zachowanie synowej, ale w końcu przyznały, że przesadziły ze swoimi wizytami.

W końcu właściciele też potrzebują odpoczynku. Zgadzasz się?

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *