DLACZEGO Z WIEKIEM KOBIETY CZĘSTO CZUJĄ SIĘ PEWNIEJ WE WŁASNYM CIELE

Zaskakująca prawda, którą widać dopiero z bliska

Jest taki moment, kiedy zaczynasz to zauważać. Na basenie, w sklepie, na weselu, a nawet w zwykłej kolejce do lekarza.

Młodsze dziewczyny poprawiają kosmyk włosów, podciągają bluzkę, porównują się kątem oka do innych. A obok stoi kobieta dojrzała, czasem po pięćdziesiątce albo sześćdziesiątce, i ma w sobie spokój, którego nie da się podrobić.

Nie chodzi o to, że „już jej nie zależy”. Chodzi o coś zupełnie innego: ona naprawdę jest w swoim ciele u siebie.

To potrafi zdziwić, bo żyjemy w świecie, który głośno mówi o młodości i wyglądzie. A jednak wiele starszych kobiet przyznaje, że dopiero z wiekiem poczuły się lepiej ze sobą. I to nie jest magia. To proces. Czasem długi, czasem bolesny, ale bardzo prawdziwy.

Młodość patrzy w lustro cudzych oczekiwań

Młode kobiety dorastają w warunkach, w których wygląd bywa oceniany szybciej niż charakter. Media społecznościowe robią z tego codzienny konkurs: kto ma lepszą figurę, gładszą skórę, węższą talię, bardziej „idealny” uśmiech. I nawet jeśli ktoś mówi sobie: „mnie to nie rusza”, to i tak mózg robi swoje. Porównuje. Liczy. Analizuje.

Pamiętam rozmowę z moją znajomą, która miała dwadzieścia kilka lat i w środku lata nie potrafiła założyć krótkich spodenek. Nie dlatego, że było jej niewygodnie. Tylko dlatego, że „uda nie wyglądają jak w internecie”. To brzmi smutno, ale jest też cholernie powszechne. Młodość często przeżywa ciało jak projekt do poprawy: tu schudnąć, tam ujędrnić, tu coś ukryć, tam coś podkreślić.

Do tego dochodzi presja „bycia wystarczającą” dla innych: partnera, znajomych, świata. Wtedy ciało przestaje być sprzymierzeńcem. Zaczyna być jak surowy egzamin, na którym ciągle brakuje punktów.

Dlaczego z wiekiem napięcie wreszcie puszcza

Dojrzałość robi coś genialnego: przestawia priorytety. Kiedy masz za sobą różne doświadczenia, zaczynasz rozumieć, że życie naprawdę nie pyta o rozmiar jeansów, tylko o to, czy masz siłę wstać po trudnym dniu, czy potrafisz kochać, czy umiesz zadbać o siebie.

U wielu kobiet pojawia się moment „dość”. Dość życia pod dyktando cudzej opinii. Dość ciągłego porównywania się. Dość karania siebie za to, że ciało… jest ciałem. Ono się zmienia, starzeje, czasem choruje, czasem jest zmęczone. I to nie jest wada. To jest dowód, że żyjesz.

Z wiekiem rośnie też samoświadomość. Zmarszczki przestają być wrogiem, a stają się częścią historii. Kształty stają się znajome. Kobieta zaczyna widzieć w swoim ciele nie „problem”, tylko drogę, którą przeszła.

Doświadczenie buduje szacunek do własnego ciała

Ciało dojrzałej kobiety często „przeszło swoje”. Zniosło stres, nieprzespane noce, ciężką pracę, zmianę ról w życiu. Czasem ciążę, porody, opiekę nad innymi. Czasem rozstania, przeprowadzki, budowanie wszystkiego od nowa. I kiedy patrzysz na siebie z perspektywy tych wszystkich etapów, coś zaczyna się układać w głowie: „kurczę, ja naprawdę dałam radę”.

Wtedy rodzi się inny rodzaj pewności siebie. Nie z lajków. Nie z komplementów. Tylko z poczucia, że jesteś osobą, która przetrwała i nauczyła się siebie.

To widać też w postawie. Kobiety dojrzałe często mniej się kulą, mniej „znikają”. Ich pewność siebie jest spokojna, ale konkretna. Nie musi krzyczeć, żeby być zauważona.

Wolność od porównań daje ogromną ulgę

Jest jeszcze coś: z wiekiem spojrzenie innych traci moc. Oczywiście, każdemu zdarza się mieć gorszy dzień. Ale ogólnie wiele kobiet mówi wprost: „w końcu przestałam żyć pod publikę”.

I to jest potężne. Bo porównywanie jest jak niewidzialny ciężar w plecaku. Cały czas coś cię uwiera, ale myślisz, że tak ma być. A potem nagle ten plecak spada i czujesz lekkość. Właśnie ta lekkość często wygląda jak pewność siebie.

Dojrzała kobieta częściej pyta: „Czy ja się w tym dobrze czuję?” zamiast: „Czy inni uznają, że wyglądam dobrze?” To drobna zmiana, a robi rewolucję.

Intymność i bliskość też mogą być łatwiejsze

Temat bliskości z wiekiem u wielu kobiet się uspokaja i dojrzewa. Zamiast stresu „jak wypadnę”, częściej pojawia się ciekawość „co ja lubię” i odwaga, by to komunikować. Wiele kobiet mówi, że dopiero z czasem zaczęły lepiej rozumieć swoje potrzeby i ciało, a to daje swobodę, której wcześniej nie miały.

Ciało przestaje być sceną do oceny, a staje się przestrzenią do przeżywania. I to też buduje pewność siebie, bo kiedy znasz siebie, trudniej tobą zachwiać.

Jak młodsze kobiety mogą skorzystać z tej lekcji już teraz

Nie trzeba czekać do pięćdziesiątki, żeby poczuć ulgę. Da się coś z tej dojrzałej postawy wziąć wcześniej. Ja bym zaczął od prostego ćwiczenia: zmienić język w głowie.

Zamiast „muszę schudnąć, bo źle wyglądam”, spróbuj: „chcę zadbać o siebie, bo zasługuję na dobre samopoczucie”. Zamiast „nienawidzę swoich nóg”, spróbuj: „to moje nogi niosą mnie przez życie”. Brzmi banalnie? Może. Ale codzienny ton w głowie robi z człowiekiem wielkie rzeczy.

Warto też robić rzeczy, które budują realne poczucie sprawczości, a nie tylko „ładny obrazek”. Spacer, taniec w domu, trening dla zdrowia, sen, woda, regularne jedzenie. To są nudy, które działają. A kiedy czujesz się lepiej fizycznie, łatwiej jest lubić swoje ciało.

Piękno nie znika, tylko zmienia formę

Najbardziej lubię w tej historii to, że ona odczarowuje starzenie. Bo jeśli wiele kobiet z wiekiem czuje się pewniej we własnym ciele, to znaczy, że czas potrafi dawać, a nie tylko zabierać.

Dojrzałość często przynosi pojednanie z samą sobą. I to jest coś, co naprawdę warto celebrować. Bo prawdziwa pewność siebie nie polega na tym, że jesteś „bez skazy”. Polega na tym, że przestajesz się z sobą bić.

A wtedy widać to w spojrzeniu, w uśmiechu i w tym spokojnym „jestem jaka jestem” — które brzmi jak najpiękniejsza wolność.

Źródło: story24.biz.ua

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *