W piątek 19 września, trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii, pozostając nad terytorium państwa NATO przez około 12 minut.

Tallin nazwał incydent „bezprecedensową prowokacją” i wezwał rosyjskiego dyplomatę na dywanik.

Wydarzenie wpisuje się w serię agresywnych działań Moskwy na wschodniej flance Sojuszu.

Bezprecedensowy incydent nad jednym z krajów NATO
W piątek 19 września, estoński rząd oficjalnie poinformował, że trzy rosyjskie MiG-i wleciały bez zezwolenia w przestrzeń powietrzną kraju i utrzymywały się nad nim przez kilkanaście minut.

Minister spraw zagranicznych Margus Tsahkna podkreślił, że to już czwarte takie naruszenie w tym roku, ale tym razem Moskwa posunęła się „dalej niż kiedykolwiek wcześniej”. Estońskie władze złożyły oficjalny protest i wezwały rosyjskiego dyplomatę do złożenia wyjaśnień .

Rosja testuje czujność NATO
Incydent nad Estonią zbiegł się z niedawnymi wydarzeniami w Polsce, gdzie ponad 20 rosyjskich dronów naruszyło przestrzeń powietrzną, z których część została zestrzelona przy wsparciu NATO.

Eksperci ostrzegają, że Kreml prowadzi serię prowokacji, by sprawdzić gotowość Sojuszu Północnoatlantyckiego i odporność państw graniczących z Rosją. Naruszenia w rejonie Bałtyku stają się coraz częstsze – w maju rosyjski samolot miał eskortować tankowiec próbujący ominąć sankcje Zachodu .

Napięcia na wschodniej flance NATO stale rosną
Wschodnia granica NATO znajduje się obecnie w stanie najwyższej gotowości. Polska, Litwa, Łotwa i Estonia regularnie alarmują o incydentach związanych z rosyjskimi prowokacjami.

Każdy taki przypadek wywołuje konieczność natychmiastowych konsultacji sojuszniczych i podnosi ryzyko eskalacji konfliktu.

Warto podkreślić, że Tallin domaga się od partnerów zdecydowanej reakcji, wskazując, że naruszanie przestrzeni powietrznej NATO to nie tylko lokalne zagrożenie, ale test całej wspólnoty obronnej.