POWRÓT DO ŚWIATŁA JUPITERÓW I WSTRZĄSAJĄCE WYZNANIE NA ANTENIE
Jeanne Mas, ikona francuskiego popu, znów stanęła przed kamerami. We wtorek, 21 stycznia 2025 roku, w programie „Quotidien” na kanale TMC opowiedziała o zdarzeniu, które mogło zakończyć się tragedią.
Kilka dni wcześniej, w amerykańskiej Arizonie, gdzie mieszka od lat, uczestniczyła w poważnym wypadku samochodowym. Mówiła o wszystkim bez patosu, ale z widoczną wdzięcznością.
„Miałam dużo szczęścia” – powtórzyła, jakby sama wciąż nie dowierzała, że siedzi przed prowadzącym Yannem Barthèsem, a nie w szpitalnej sali.
NOWY ALBUM I 41 LAT KARIERY – MUZYKA, KTÓRA WCIĄŻ ODDYCHA
Zanim padły słowa o wypadku, artystka wróciła do muzyki. 6 grudnia 2024 roku wydała album „Mon Elix”, symboliczny akord po 41 latach kariery, w której zostawiła hity pokolenia, na czele z „En rouge et noir”. Ten powrót nie był sentymentalną pocztówką z przeszłości. To raczej dojrzałe podsumowanie drogi, którą fani pamiętają z kaset, winyli i pierwszych teledysków. W „Quotidien” było widać, że jej oczy wciąż zapalają się tak samo, gdy mowa o muzyce.
SEKUNDY, KTÓRE WSZYSTKO ZMIENIAJĄ
Do wypadku doszło 7 stycznia. Mas stała na czerwonym świetle. Ktoś wjechał na skrzyżowanie na zakazie, uderzył w stojący przed nią samochód, a ten – już bez kontroli – wpadł w maskę jej auta. Opis brzmiał sucho, jednak każdy, kto choć raz przeżył drogowy incydent, wie, co kryje się za taką relacją. Najpierw głuchy huk, potem zawężone pole widzenia i to dziwne uczucie, że czas porusza się skokami. „Uratowało mnie to, że był chodnik. Mogłam przejąć uderzenie” – wyjaśniła. W jej głosie nie było skargi. Była wdzięczność.
„DZIĘKUJĘ MOIM ANIOŁOM” – EMOCJE, KTÓRE NIE POTRZEBUJĄ REŻYSERII
Kilka godzin po zdarzeniu wrzuciła post na X (dawniej Twitter). Zdjęcie rozbitego samochodu i kilka zdań, które wybrzmiały jak mała modlitwa. „To dzień, w którym żegnasz się z autem, bo ktoś przejechał na czerwonym. To przerażające. Dziękuję moim aniołom stróżom za życie” – napisała. Nie było tam dramatyzowania ani gorzkich pretensji. Raczej moment wyciszenia, który znamy z własnego doświadczenia, kiedy po wielkim strachu wraca cisza i czujemy, że trzeba po prostu oddychać głębiej.
ARIZONA MIĘDZY PIĘKNEM A CODZIENNOŚCIĄ
W studiu Jeanne Mas opowiadała też o swoim życiu w Arizonie. „Krajobrazy są wspaniałe” – mówiła z uśmiechem, jak ktoś, kto potrafi łapać światło na skórze i zapamiętywać kolory pustyni. Pytana o polityczny klimat stanu, skwitowała krótko, że życie toczy się dalej. Być może właśnie to podejście ratuje ją w trudnych chwilach. Nie ignorować realiów, ale nie dać się im pożreć.
LEKCJA DLA NAS WSZYSTKICH: UWAŻNOŚĆ WYGRYWA Z POŚPIECHEM
Ten wypadek to nie tylko news z rubryki „gwiazdy i wypadki”. To gotowa lekcja o uważności. Wystarczy jeden kierowca, który zlekceważy czerwone światło, by wywrócić dzień obcym ludziom. Pamiętam własną sytuację sprzed lat, gdy kierowca przede mną awaryjnie zahamował tuż przed przejściem. Nie jechałem szybko, ale telefon leżący w uchwycie mrugnął powiadomieniem i przez pół sekundy straciłem koncentrację. Uratowała mnie mała rzecz: większy odstęp. Niby banał, a jednak właśnie „banały” najczęściej decydują o tym, czy wracamy do domu.
JAK PODNIEŚĆ SIĘ PO STRACHU I WRÓCIĆ DO NORMALNOŚCI
Po takim zdarzeniu ciało jeszcze długo „pamięta” dźwięk zderzenia. Działa prosta zasada: wracaj do rutyny małymi krokami. Najpierw krótka trasa znaną drogą, potem dłuższa jazda z kimś obok, aż w końcu samodzielna jazda o poranku, gdy ruch jest spokojniejszy. Jeśli lęk wraca, nie wstydźmy się poprosić o wsparcie. Rozmowa z bliską osobą działa lepiej niż samotne przeżuwanie obrazów. To nie jest oznaka słabości, ale dojrzałości.
MUZYKA JAKO TERAPIA – DLACZEGO JEJ GŁOS WRACA W ODPOWIEDNIM MOMENCIE
Jeanne Mas od dekad śpiewała o emocjach, które trudno nazwać. Dziś jej historia sama staje się piosenką o kruchości i wdzięczności. „Mon Elix” brzmi teraz inaczej, bo słyszymy w nim kogoś, kto przeszedł przez strach i wybrał wdzięczność zamiast goryczy. To piękna puenta dla artystki, która nauczyła nas, że dobra melodia potrafi poskładać nawet najbardziej roztrzęsione nerwy.
PODSUMOWANIE: ŻYCIE MA DRUGĄ SZANSĘ, WARTO JĄ DOBRZE WYKORZYSTAĆ
Historia Jeanne Mas to przypomnienie, że każdy dzień jest pożyczony. Jedno czerwone światło, jeden pośpiech, jedna błędna decyzja – i wszystko może potoczyć się inaczej. Ona miała szczęście. My też możemy je mieć, jeśli damy sobie i innym trochę więcej przestrzeni na drodze i w głowie. A gdy los postawi nas w trudnym miejscu, spróbujmy zrobić to, co zrobiła ona: podziękować za to, że wciąż jesteśmy, zadbać o siebie i iść dalej. Bo życie – tak jak dobra piosenka – potrafi wracać do refrenu, który niesie.