Zoja przygotowywała się do pierwszej rocznicy ślubu z mężem Ignatem. Wkładając ulubioną suknię wieczorową, zamówiła taksówkę do restauracji, spodziewając się romantycznego spotkania. Ale uśmiech zniknął, gdy tylko weszła do środka i zobaczyła przy stoliku jego przyjaciela Wiktora i jego żonę Maszę.
- Zoya, jak cudownie wyglądasz, — pochwalił Wiktor.
Jej mąż Ignat nawet na nią nie spojrzał. Był pochłonięty rozmową z Maszą. Nastrój Zoyi gwałtownie się pogorszył. Kiedy zabrzmiała piękna melodia, Maria natychmiast zerwała się na równe nogi. - Ignat, czy zechciałbyś ze mną zatańczyć?
- Oczywiście. Nie musiałeś nawet prosić, — rozkwitł mężczyzna, nie zwracając uwagi na żonę.
Wiktor, widząc zdenerwowaną minę Zoyi, zaproponował jej taniec. - Zoya tańczy jak niedźwiedź! Zadepcze ci po nogach! — zachichotał Ignat, pociągając do tańca cudzą żonę.
Zoya, żeby pokazać, że nie zniesie milczeniem zniewagi, przyjęła zaproszenie Wiktora.
Po tańcu obie pary wróciły do stołu. Masza gruchała, Ignat nie spuszczał z niej wzroku. Zoja nie mogła przełknąć jedzenia.
„Wiesz, jestem zmęczona i boli mnie głowa. Chcę do domu” – powiedziała.
„No to chodź, jeśli naprawdę chcesz. Posiedzimy jeszcze trochę” – Ignat machnął ręką, patrząc tylko na Maszę. „Ale ty… sama zapłać, skoro jesz jak koń!”
Zoja nie spodziewała się takiego ciosu. Nawet nic nie jadła. Łzy napłynęły jej do oczu, ale obiecała sobie, że nie będzie płakać.
„Zapłacę za wszystkich. I odwiozę Zoję do domu” – powiedział ostro Wiktor. „A ty miłego wieczoru!
” „Ale jak śmiesz mnie zostawiać?” – jęknęła Masza.
„Baw się dobrze!… Porozmawiamy w domu.
Wiktor dogonił Zoję na ganku.
„Zabiorę cię. I poczekam, aż spakujesz swoje rzeczy”.
Zoja zadrżała.
„Wszystko było wypisane na twojej twarzy. Myślisz, że tego nie zrozumiałam?”
Była wdzięczna mężczyźnie. Po przybyciu do mieszkania szybko spakowała swoje rzeczy i postanowiła zatrzymać się na kilka dni w hotelu. Zostawiła na stole pudełko z prezentem dla męża – grawerowanym zegarkiem. Wiktor pomógł jej znaleźć hotel i się zameldować.
„Ten wieczór pokazał mi, że mój mąż nigdy mnie nie kochał” – powiedziała mu na pożegnanie. „Dziękuję za wsparcie”.
Maria, wracając do domu, zaczęła narzekać na zachowanie męża, ale Wiktor słuchał jej w milczeniu.
„Czemu siedzisz jak posąg?” – szlochała.
„Co mam powiedzieć? Żebyś spakował swoje rzeczy i opuścił moje mieszkanie? Myślałam, że to oczywiste”.
Jego żona, słysząc jego obelgi, oświadczyła, że sam Wiktor jest winny temu, że szuka ukojenia gdzie indziej. Jednak mąż był nieugięty. Oświadczył, że ma dość jej zachowania i nie ma już do niej żadnych uczuć.
Ignat, wracając do pustego mieszkania, był zaskoczony. Zadzwonił do żony i próbował dowiedzieć się, dokąd poszła.
– Obraża cię prawda? Naprawdę dużo jesz! Wracaj już. Muszę wyprasować koszulę.
Zoya stanowczo oświadczyła, że chce się rozwieść. Ignat tylko się uśmiechnął, pewien, że wróci. Kiedy Maria zapukała do jego drzwi, był szczęśliwy. Jednak życie z nią nie było takie różowe: nie chciała gotować ani sprzątać, prosząc tylko o pieniądze.
Po rozwodzie Zoja odetchnęła z ulgą. Wiktor wspierał ją najlepiej, jak potrafił. Zaprzyjaźnili się, pomógł jej znaleźć dobre mieszkanie do wynajęcia i nową, lepiej płatną pracę. Często spędzali razem czas, ale nie spieszyli się z nowym związkiem, uznając, że wszystko ma swój czas.
Każde z nich dostało to, na co zasłużyło. Ignat zdał sobie sprawę, że Maria go wykorzystuje, ale on nie potrafił temu położyć kresu i nadal był „kamizelką”, którą wykorzystywano i wyrzucano. Maria również otrzymała swój „dar” od losu – związała się z niebezpiecznym mężczyzną. A Zoja i Wiktor, przetrwawszy zdradę, znaleźli w sobie niezawodne wsparcie i szansę na nową, uczciwą, szczęśliwą przyszłość.