Nocny atak rosyjskich dronów na polską przestrzeń powietrzną wywołał alarm w kraju i wymusił reakcję NATO.
Kreml próbuje jednak bagatelizować zdarzenie, przedstawiając je jako nieporozumienie techniczne.
Polskie władze ostrzegają, że obok zagrożenia militarnego mamy do czynienia także z ofensywą dezinformacyjną.
Najważniejsze informacje:
Rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną w nocy z 9 na 10 września; ich szczątki spadły m.in. na dom i samochód w Wyrykach na Lubelszczyźnie.
Polska uruchomiła art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, a NATO zebrało się na nadzwyczajnych konsultacjach.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte potwierdził fakt naruszenia przestrzeni powietrznej, podkreślając, że analiza incydentu wciąż trwa.
Rosja zaprzecza swojej odpowiedzialności, twierdząc, że jej drony mają «zasięg poniżej 700 km», choć eksperci wskazują na konstrukcje mogące pokonać ponad 2000 km.
Polskie służby ostrzegają przed kampanią dezinformacyjną Kremla, której celem jest podważenie zaufania do państwa i NATO oraz wywołanie poczucia chaosu w społeczeństwie.
Naruszenie polskiej przestrzeni przez rosyjskie drony
W nocy z 9 na 10 września polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez rosyjskie drony. Część obiektów została zestrzelona, ale ich szczątki spadły m.in. w Wyrykach na Lubelszczyźnie, gdzie uszkodziły dom i samochód. Odłamki znaleziono także w kilkunastu innych miejscowościach, w tym w Czosnówce, Cześnikach i Krzywowierzbie-Kolonii.
Jest to akt agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych obywateli — podkreślono w oficjalnym komunikacie Dowództwa Operacyjnego RSZ.
Informacje te potwierdziły również niezależne media zagraniczne, m.in. Reuters i AP.
Kuriozalne oświadczenie Rosji po ataku
Polska uruchomiła art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, a więc Rada Północnoatlantycka zebrała się w trybie nadzwyczajnych konsultacji. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte potwierdził naruszenie przestrzeni powietrznej przez liczne rosyjskie drony i zaznaczył, że «pełna ocena incydentu trwa».
Tymczasem rosyjskie MSZ odrzuca oskarżenia i twierdzi, że Polska «rozpowszechnia mity» w celu eskalacji kryzysu. Moskwa utrzymuje, że drony miały zasięg «poniżej 700 kilometrów» i nie były w stanie dolecieć nad terytorium RP. To stwierdzenie nie znajduje jednak potwierdzenia w analizach ekspertów, którzy wskazują, że Rosja używa konstrukcji mogących przelecieć nawet ponad 2000 km.
Cele uderzenia zostały osiągnięte. Wszystkie wyznaczone obiekty zostały trafione — poinformowało rosyjskie ministerstwo obrony.
Nie planowano żadnych celów na terytorium Polski. Maksymalny zasięg rosyjskich BSP użytych w ataku, które rzekomo przekroczyły granicę z Polską, nie przekracza 700 km — stwierdził Kreml.
Rosja prowadzi kampanię dezinformacyjną?
Równolegle do działań wojskowych Kreml prowadzi akcję dezinformacyjną wymierzoną w Polskę i NATO. Według Ośrodka Analizy Dezinformacji NASK, w sieci pojawiają się narracje sugerujące, że to Ukraina stoi za incydentem, że Wojsko Polskie jest bezradne, a rząd ukrywa prawdę przed obywatelami.
Połączone Centrum Operacji Cyberbezpieczeństwa wprowadziło tryb podwyższonej gotowości, chroniąc infrastrukturę krytyczną przed możliwymi skutkami ataku informacyjnego. Eksperci wskazują, że rosyjska propaganda próbuje nie tylko podważyć zaufanie do państwa, lecz także wzbudzić poczucie chaosu i niepewności.
Służby apelują do obywateli
Służby podkreślają, że wszystkie potwierdzone informacje są na bieżąco przekazywane opinii publicznej. Ministerstwo apeluje, aby nie udostępniać niesprawdzonych treści i weryfikować źródła, szczególnie w mediach społecznościowych. Celem dezinformacji — jak ostrzegają specjaliści — jest przerzucanie winy na Ukrainę, ośmieszanie reakcji NATO i wywoływanie paniki.
Wymierzone jest to wprost w bezpieczeństwo Polski i naszych sojuszników — podsumował premier podczas środowej konferencji.